Radio Wataha ma ostatnio w zwyczaju, że w każdą środę przeprowadza transmisję LIVE w restauracji “U Mamy”. Nie dość, że można tam dobrze zjeść to scenerię przyozdabiają piękne obrazy autorstwa Anny Róży Górowskiej. Tym razem w tę środę nie było inaczej, a naszym rozmówcą była Aleksandra Czech, osoba działająca w Centrum Migracji Armii Zbawienia.
Aleksandra Czech
Ola to młoda kobieta, która w Oslo pojawiła się zaledwie 3 miesiące temu. Wcześniej bardzo długo mieszkała w Anglii, gdzie zajmowała się pracą z ludźmi bezdomnymi, z ludźmi, którzy padli ofiarą współczesnego niewolnictwa i handlu. Tu do Norwegii przyleciała aby kontynuować swoją misję. Aleksandra pracuje z osobami, które są bezdomne, ale i które są odizolowane od społeczeństwa, cierpią na samotność i potrzebują najzwyczajniej w świecie pomocy drugiego człowieka. W rozmowie wskazuje bardzo duży problem polegający na wizji wyjazdu za granicę, gdzie jedziemy pracować i zarabiać, a nie zawsze nam się to udaje. Wówczas gdy lądujemy na ulicy, rodzina jest ostatnią deską ratunku, której się chwytamy i przyznajemy do porażki.
Czytaj także: Halloween, a Wszystkich Świętych – czy to się wyklucza?
Problemy Polaków w Anglii
Aleksandra Czech zważywszy na długoletnie doświadczenie poparte pobytem w Anglii i pracą z ludźmi z Polski, którzy są bezdomnymi, opowiedziała nam jak wygląda prawda o życiu na ulicy. Bardzo poważnym problemem, który prowadzi do zwiększania się wśród Polaków statusu bezdomnego jest utrata pracy, ta z kolei prowadzi często do pijaństwa. To ostatnie bywa też bardzo często powodem utraty paszportu. Brak paszportu powoduje w Anglii, że stajemy się po prostu nikim ważnym. Często staje się on powodem np. zatrzymania taniej siły roboczej bądź dużej liczby wyłudzeń kredytowych.
Jak wyglądała pomoc Oli w Anglii?
W Anglii pomoc Oli polegała na tak zwanym street working’u czyli chodzeniu po ulicy w celu poszukiwania bezdomnych. Dodatkowo obserwowanie wielu placówek, które były podejrzewane o nielegalne zatrudnianie ludzi, wykorzystywanie taniej siły roboczej i ratunek tych osób. Kiedy Ola trafiała na takiego człowieka, rozmawiała z nim i tłumaczyła jak jego życie może i powinno wyglądać. Ofiarowywała mu pobyt w tak zwanym Domu Bezpieczeństwa, gdzie mógł otrzymać pomoc w sprawie dokumentów, języka, pomoc związaną z problemami psychicznymi, ale i z największą bolączką jaką jest szerzący się alkoholizm.
Czytaj także: Wysypisko śniegu ratunkiem na obfite opady!
Norwegia i brakująca struktura
Tak jak piszemy wyżej, Ola w Oslo jest dopiero 3 miesiące, ale łącznie w Norwegii spędziła trzy lata. Na pytanie jak wygląda pomoc Armii Zbawienia w Norwegii, odpowiada, że nie jest ona tak prosta i ułożona jak w Anglii. Norwegia nie posiada jeszcze struktury, według, której pomoc takich osób jak Aleksandra byłaby usystematyzowana. Jak zbudować taką strukturę? Jak mawiamy w Polsce “w kupie siła”, dlatego też Polonia, która liczy tak dużą ilość osób i z roku na rok rozrasta się, powinna chcieć wzajemnie sobie pomagać, bo jak mówi sama Ola “chęci to nie wszystko”. To budowanie struktury to sieć wzajemnego wsparcia, która mogłaby polegać na znalezieniu odpowiedniej noclegowni, pomoc w uzyskaniu dokumentów, wykonanie przez kogoś telefonu w języki norweskim, ale przede wszystkim coś co nic nie kosztuje, a dla takiego człowieka ma wagę złota: rozmowa.
Wizja Oli
W trakcie rozmowy Łukasz zadał Oli pytanie jak widzi ona budowanie wcześniej wspomnianej sieci wzajemnego wsparcia na terenie Norwegii. Otóż Aleksandra chce zacząć od wspólnej imprezy, organizowanej przez Armię Zbawienia z okazji 100-lecia niepodległej Polski. Odbędzie się ona 12 listopada w poniedziałek o godzinie 18:00 w Centrum Migracji. Aleksandra szczególnie zaprasza osoby, które znajdują się w trudnej sytuacji w Oslo i są Polakami. Ta okoliczność mogłaby być pierwszym krokiem do zbudowania wśród norweskiej polonii brakującej struktury pomocy osobom potrzebującym. Aleksandra również apeluje, że jeżeli są chętne osoby, które zechciałyby jej pomóc ugotować coś na ww. imprezę to ona będzie bardzo wdzięczna ponieważ jak sama przyznaje kiepsko u niej z kuchnią 🙂