jest możliwość zabukowania noclegu kliknij w link i zobacz jak dojechać norway/rogaland/nokling-hostel-camping-hjelmeland
Kilka słów wstępu dla niewtajemniczonych
Preikestolen, jedna z najsłynniejszych norweskich atrakcji, odwiedzana rok rocznie przez 100 do 300 tysięcy turystów stała się celem i naszej wędrówki. Zaledwie kilka dni temu, bo 8-ego września, ekipa Radia Wataha postanowiła sprawdzić czy faktycznie warto;) Imponujący klif o wysokości 604 m, rozpościerający się nad Lysefjordem, uważany jest za jeden z najpiękniejszych punktów widokowych świata. Zakończony płaską półką skalną Preikestolen (ang. Pulpit Rock) w lokalnej tradycji nazywany jest Hyvlatonnå, co w dosłownym
tłumaczeniu znaczy ambona. Powierzchnia tego płaskowyżu to 25 x 25metrów. Jej odkrycie przypisuje się atlecie o imieniu Thomas Peter Randulf, który to pierwszy w 1900 roku zauważył ją z płynącego Lysefjordem statku. To dzięki niemu ta niezwykła, niemalże prostokątna formacja skalna zyskała rozgłos i zaczęła się jej oszałamiająca „kariera”.
No to w drogę…
Wędrówkę na Preikestolen rozpoczynamy z parkingu, który znajduje się tuż przy szlaku wiodącym do celu. Dla tych, którzy nie są odpowiednio przygotowani do drogi znajduje się tu wypożyczalnia sprzętu górskiego. Poza tym przy parkingu mieści się kawiarnia, sklep z pamiątkami oraz odzieżą sportową i oczywiście toalety.
Ruszamy na szlak. Początkowo idziemy kamienistą ścieżką wiodącą dość stromo w górę. Następnie przechodzi ona w ułożone z kamieni schody.
Po ok. 15 minutach dochodzimy do pierwszego wywłaszczenia skąd widać parking, z którego wyruszyliśmy oraz piękną panoramę okolicy.
Idziemy dalej w górę, aż w pewnym momencie krajobraz zmienia się diametralnie. Docieramy do rozległych torfowisk, przez które prowadzą drewniane kładki. Sceneria jest bajkowa.
Za nimi zaczyna się kolejne podejście po kamiennych schodach. To chyba najbardziej wymagający kondycji odcinek całej drogi. Potem napawać się już można zapierającymi dech w piersiach widokami, gdyż jest to największe przewyższenie jakie mieliśmy do pokonania. Po drodze, oprócz wielu rodaków, których pozdrawiamy, napotykamy jeszcze urokliwe jeziorka i chatę, w której można znaleźć schronienie w razie niebezpieczeństwa, wypadku czy niepogody. Dostęp do klucza możliwy jest po wykonaniu telefonu pod wskazany na tablicach informacyjnych numer.
Cel uświęca środki
Zbliżamy się do celu naszej wędrówki, choć w tym przypadku i sama droga jest naszym celem. Przestrzeń dająca poczucie wolności, fjord z otaczającymi go skalistymi zboczami tworzący baśniowe krajobrazy, a do tego piękna pogoda, na którą trafiliśmy, dają poczucie wewnętrznej satysfakcji i ukojenia. To jak balsam dla naszych zmysłów. Preikestolen już tuż tuż…Po krótkim odpoczynku dla nacieszenia oczu widokami i napełnienia brzuszka ruszamy dalej w drogę. Podekscytowanie rośnie, gdyż to osławione miejsce, do którego zmierzamy wydaje się być tuż za rogiem. Jest coraz piękniej i coraz bliżej. Szlak zaczyna wieść skrawkiem zbocza i czuć
wysokość na jakiej się znajdujemy. Motorówki przemieszczające się w dole po zatoce wydają się być jedynie małymi punktami sunącymi po błękitnej, gładkiej tafli wody. Jest przepięknie! Chwilę potem naszym oczom ukazuje się płaski jak stół szczyt klifu Preikestolen. To już tu? – zadajemy sobie pytanie. Tak! Już jesteśmy, udało się.
Na ambonie
Teraz już tylko radość i chłonięcie oszałamiających widoków. Napawamy się chwilą i uwieczniamy ją na zdjęciach. Chciałoby się krzyczeć: „Chwilo trwaj wiecznie!”. Dla tych, którzy lubią wysokość
i przepaści to istny raj. Dla tych bardziej strachliwych – palpitacja serca. My zdecydowanie czujemy się tu jak w raju. Niemal od razu decydujemy się podejść jeszcze wyżej by popatrzeć na płaskowyż z góry. Faktycznie robi wrażenie.
Miejsce to podoba nam się tak bardzo, że chcemy tu przenocować. Obudzić się na Preikestolen-brzmi świetnie. Ze względu na nieodpowiednie przygotowanie, rezygnujemy jednak z tego pomysłu. Teren, który na pierwszy rzut oka wydawał się być idealny do rozbicia namiotu z bliska okazuje się być grząski i mokry, a miąższość gleby zbyt mała do stabilnego zakotwiczenia szpilek. Nie jesteśmy specami od wysokogórskiego campingu, więc zdrowy rozsądek podpowiada by tym razem odpuścić. Nic na siłę. W końcu miała być to przyjemność, a nie udowadnianie Wam czy Sobie, że damy radę. Wbrew temu, co można by pomyśleć nie czujemy rozczarowania. Wręcz przeciwnie – chęć
i motywację, żeby jeszcze w to miejsce wrócić. Dzięki namiotowej „porażce” mamy po co.
Cała trasa (w jednym kierunku) ma 3,8 km długości i można ją pokonać, według doniesień co poniektórych internautów, w godzinę. Czas przejścia wskazany na mapie przy dolnym parkingu to 2 godziny. Nam zajęło to nieco dłużej (2h30min), gdyż szliśmy naprawdę wolnym tempem z wieloma przystankami na fotki i relacje live, które mogliście na bieżąco oglądać. Trasę oceniamy jako łatwą, choć z racji na nierówny teren i kamienie zdecydowanie warto założyć dobre górskie buty z odpowiednią podeszwą. Na kamieniach łatwo się bowiem poślizgnąć, zwłaszcza gdy są mokre. Do tego najlepsza będzie wiatro- i wodoodporna odzież wierzchnia, gdyż warunki w górach są zmienne. Przydać może się też czapka i czołówka, jeśli miałby Was zastać mrok. Oczywiście koniecznie zabierzcie ze sobą prowiant i wodę, ponieważ na szlaku nie będzie żadnej możliwości jej zakupu. Na szczęście to nie Kasprowy;)
Warto zobaczyć
Mamy nadzieję, że relacja z wyprawy zachęciła Was do zdobycia Preikestolen i zechcecie poczuć to, czego My doświadczyliśmy, na własnej skórze. Warto zobaczyć ten majestatyczny klif na własne oczy, bo zdjęcia, choć piękne, tego nie zastąpią. Droga na Preikestolen- polecamy! i być morze do zobaczenia w drodze na Preikestolen