Do gorącej sytuacji doszło po niedzielnej mszy św. w miejscowości Mnichów w woj. świętokrzyskim. Proboszcz został zmuszony do opuszczenia parafii. Lokalna ludność zarzuca mu m.in. pobicie wikariusza. Na miejsce zdarzenia wezwano policję, zaś rzecznik kurii komentuje zdarzenie zdawkowo – “To przykra sprawa”.
Polub nas na Facebooku będziesz zawsze na bieżąco.
30-latek miał być bity
Jak twierdzą parafianie biorący udział w aferze, proboszcz miał nieustannie znęcać się nad 30-letnim wikariuszem. Po tym, jak po niedzielnej mszy świętej doszło do kolejnej awantury, mieszkańcy Mnichowa postanowili wziąć sprawy we własne ręce. Postanowili wyprosić proboszcza z parafii, zaś na miejsce wezwać policję.
Nie było przestępstwa
Przybyli na miejsce funkcjonariusze od razu przesłuchali domniemaną ofiarę proboszcza. Mężczyzna odmówił jednak składania zeznać, a tym samym nie zgłosił przestępstwa. Policja może tylko rozkładać ręce w bezradności, ponieważ nie może wszcząć żadnego postępowania w tej sprawie, jeżeli poszkodowany nie zgłosił faktu znęcania się nad nim przez proboszcza.
Policja stała jeszcze 4 godziny
Funkcjonariusze nie odjechali jednak od razu z miejsca zdarzenia. Musieli asekurować plebanię, przed którą zebrał się rozjuszony tłum. Mieszkańcy rozeszli się do domów dopiero po godzinie 17:00.
– Wikary – jako że jest niższy rangą – boi się złożyć zawiadomienia. Obawia się, że poniesie za to konsekwencje. Po komunii proboszcz też się nad nim znęcał i to w obecności dzieci i rodziców. Zwyzywał go, mówił, że nie nadaje się na księdza. Nie pozwolimy na to, żeby znęcał się nad innymi – mówił jeden z mieszkańców reporterowi Radia Kielce.