W chwili, kiedy wielu Polaków tłumnie wybrało się na wypoczynek w góry i nad morze – w europejskich krajach trwają protesty. Przyczyna protestów to celebrowanie Święta Pracy, ale również frustracja związana z ograniczeniami i wciąż trwającym lockdawnem. Na ulice wyszli przedsiębiorcy oraz pracownicy, którzy też boją się o swoją przyszłość. Gdzie było najbardziej niespokojnie?
Święto Pracy. Przedsiębiorcy wyrażają swój sprzeciw wobec wciąż trwających ograniczeń…
Spora część z nas spędza długi weekend w podróży. Pisaliśmy o tym w tekście: Polska majówka. Tłumy nad morzem i w górach?. W tym samym czasie w wielu miejscach w Europie (przede wszystkim w europejskich stolicach) dochodzi do prawdziwej fali protestów. Nastroje są naprawdę niepokojące.
“Francuskie media informują o starciach na ulicach Paryża i Lyonu. Zatrzymano kilkadziesiąt osób, ranni są funkcjonariusze. Uczestnikami protestu byli głównie związkowcy i pracownicy sektorów dotkniętych pandemią. Dołączyli do nich anarchiści i członkowie ruchu “Żółtych Kamizelek”, który trzy lata temu wywołali falę antyrządowych protestów. Święto Pracy tłumnie obchodzili także mieszkańcy Berlina, którzy wzięli udział w tradycyjnym pierwszomajowym marszu. Policja w obawie przed wybuchem przemocy zmobilizowała aż 5 tys. funkcjonariuszy. Do starć doszło jednak w Hamburgu. Tam policja rozpędzała nielegalne demonstracje. Użyto armatek wodnych, dokonano zatrzymań. Belgijska policja rozpędziła kilka tysięcy osób, które zgromadziły się na “imprezie” w parku pod Brukselą. Wzięli w niej udział przede wszystkim młodzi Belgowie, przeciwni koronawirusowym restrykcjom.” (źródło informacji: Wiadomości Onet.pl).
Nieco spokojniej (chociaż nie bez zamieszek) było na ulicach Londynu, Stambułu, czy Turynu.
Przede wszystkim chcemy móc pracować!
Święto Pracy – zamieszki w wielu regionach Europy. Wciąż trwający lockdawn frustruje nas coraz bardziej. Wiele osób zamyka swoje biznesy, przedsiębiorstwa upadają, trudna sytuacja pandemiczna i nakładane obostrzenia sprawiają, że wiele osób traci prace. Czy bunt osób, które odważyły się wyjść na ulice coś zmieni? Kiedy będziemy mogli wrócić do normalności i po prostu pracować – troszcząc się o siebie i bliskich? My wierzymy, że już niedługo!