Potężna burza śnieżna jaka miała miejsce w Himalajach, w Nepalu zniszczyła na swojej drodze obóz alpinistów. Media podają informację o dziewięciu osobach, które poniosły śmierć.
Lawina zabójca
W piątek doszło do gwałtownej i potężnej lawiny, która była konsekwencją pojawienia się burzy. Baza himalaistów, która znajdowała się na wysokości 3500 m pod górą Gurja została całkowicie zniszczona. W czasie, kiedy lawina zaskoczyła mieszkańców obozu na jego terenie znajdowało się dziewięć osób. Niestety żadna z nich nie przeżyła wypadku.
Czytaj także: Literacka Nagroda Nike 2018 przyznana!
Śmigłowiec bez sił
Zaraz po zdarzeniu na miejsce wypadku dotarł nepalski śmigłowiec. Jak donoszą nepalskie media, ratownicy, którzy przybyli na miejsce zdarzenia dostrzegli osiem rozrzuconych ciał. Pogoda jaka towarzyszyła w sobotni poranek w tamtym rejonie nie pozwoliła załodze śmigłowca zabrać martwych himalaistów. Samolot zmuszony był odlecieć z powodu niesprzyjającej pogody aby nie narażać załogi na niebezpieczeństwo.
Zabici himalaiści
Pewne jest, że w piątkowym zdarzeniu w masywie góry Gurja śmierć poniosło dziewięć osób. Pięciu z nich było z Korei Południowej, a pozostała czwórka pochodziła z Nepalu.
Najsłynniejszy koreański himalaista
Wśród dziewięciu himalaistów, którzy ponieśli śmierć, znajdował się 48-letni Kim Chang-ho. To zasłużony człowiek, który z górami miał wiele wspólnego. To właśnie on jako pierwszy Koreańczyk, zdobył szczyty wszystkich czternastu ośmiotysięczników. Koreańczyk w swojej karierze mógł się jeszcze pochwalić jednym dokonaniem. Mianowicie Kim Chang-ho pobił rekord świata z najszybszym czasem zdobycia wyżej wymienionych szczytów i zdobył je w zaledwie 10 lat, 7 miesięcy i 6 dni. Taki wynik doprowadził go do “zrzucenia” z pierwszego miejsca naszego polskiego alpinistę Jerzego Kukuczki.