Nazywam się Ewelina Baj, mam 36 lat. Pochodzę z Lipian – malowniczego miasteczka położonego na południe od Szczecina. Z wykształcenia jestem polonistką i nauczycielką wychowania przedszkolnego. Z zamiłowania – tłumaczką, badaczką i samodzielną wolontariuszką. Ostatnio zaś – kandydatką do samorządu lokalnego w mojej gminie.
Norwegia
Do Norwegii przyjechałam w 2016 roku, dokładnie 7 lat temu. Po trzech latach życia i pracy w Oslo, osiedliliśmy się w Gminie Ås, którą wybraliśmy na miejsce do życia przede wszystkim ze względu na odległość od stolicy, lecz także bliskość malowniczego fiordu, dostępu do pięknych plaż na Breivoll, przepysznych (ponoć największych w całej Norwegii) lodów i możliwości kontaktu z naturą w mniej zurbanizowanym otoczeniu.
Ponadto, w Vinterbro znajduje się park rozrywki Tusenfryd, który jest lokalnym placem zabaw dla dzieci mieszkających tu na stałe. Moje miasteczko jest także idealną bazą wypadową na wycieczki do Oslo (posiada bezpośrednie, regularne połączenie autobusowe z centrum stolicy), ale także dosyć szybko można dostać się w inne okolice – Drøbak, Vestby czy Ski.
Moja praca
Czym zajmuję się na co dzień? Obecnie pracuję jako doradca zawodowy. Moją misją jest aktywizacja zawodowa ludzi bezrobotnych lub takich, którzy – z różnych powodów – pragną się przekwalifikować. Jest to nowe wyzwanie, gdyż dotychczas pracowałam jako lider pedagogiczny w przedszkolu, czyli w wyuczonym zawodzie.
Moja kariera zawodowa w Polsce nie była jednak związana w żaden sposób ze ścieżką studiów i wykształceniem, które obrałam. W Ojczyźnie miałam to szczęście pracować przy projektach unijnych oraz w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Zachodniopomorskiego. Poza tym, gdzieś między wierszami, lubiłam się angażować i pomagać innym. W 2014 roku kandydowałam w Wyborach do Rady Powiatu Pyrzyckiego i teraz uśmiecham się, że ówcześnie niewykorzystana szansa do zasiadania w samorządzie, wraca do mnie jak bumerang – ale w Norwegii.
Zaangażowanie
Poza tym jestem asystentką naukową na Uniwersytecie OsloMet i pomagam przy rekrutacji dzieci do arcyciekawych badań naukowych przy Projekcie Jest to innowacyjny projekt badawczy mający na celu zgłębienie mechanizmów dwujęzyczności u dzieci w wieku do lat 6. Partnerstwo z Uniwersytetem Warszawskim dostrzegam jako szansę aktualizowania języka, niezwykle pouczających spotkań i przebywania w porywającym środowisku naukowym stworzonym z inteligentnych ludzi z obu partnerskich krajów – Polski i Norwegii.
Zagadnienie wielojęzyczności dziecięcej zgłębiam od lat i chcę przyczynić się do rozwoju metod badań tego zagadnienia naukowego, aby pomóc stworzyć publikacje, które położą podstawy do pracy z dziećmi wielojęzycznymi wśród pedagogów i nauczycieli. Przy okazji chciałam serdecznie podziękować rodzicom, którzy wyrazili zgodę na badanie i skromnie przypominam, że wciąż szukamy dzieci do naszych fascynujących badań!
Język Norweski w moim życiu
Znajomość języka i szczęście do dobrych ludzi pozwoliło mi również na współpracę z takimi organizacjami jak Litteraturhuset w Oslo, z którymi tłumaczyłam bajki, które w okresie pandemii czytaliśmy dzieciom dzieci YouTube, z Melahuset, w którym tłumaczyłam Alberta Åberga , wydawnictwem Capelen Damm czy organizacją Leser søker bok, która. Norwegia dała mi wiele możliwości. Czasami myślę, że chyba tak po prostu miało być i tak moje życie miało się potoczyć. Jeśli nowy kraj postrzega się jako szansę na rozwój, bezpieczeństwo i lepszą przyszłość to wszystko jest możliwe.
Moim największym sukcesem są moje dzieci – 13-letnia córka i 2-letni syn.
Kariera zawodowa
W Norwegii pracowałam najpierw jako asystent przedszkolny, a następnie, po uznaniu zawodu – jako nauczyciel wychowania przedszkolnego. Przez sześć lat pracowałam również jako nauczyciel w Polskiej Szkole Sobotniej, gdzie z pasją nauczałam języka polskiego, tradycji i kultury.
Poza tym miałam przyjemność współpracy z Litteraturhuset oraz Melahuset w Oslo, gdzie tłumaczyłam na język polski i prezentowałam dwujęzyczne bajki dla dzieci. Jednym ze szczególnych doświadczeń jest tłumaczenie na język polski książeczki dla dzieci autorstwa Camilli Kuhn, pt. Ryddetid/Porządki, za którą zostałam uhonorowana nagrodą Ordknappen na Norweskim Festiwalu Literatury.
Dlaczego zgodziłam się kandydować do samorządu? Odkąd pamiętam, lubiłam angażować się społecznie i jako wolontariusz. Interesuje mnie polityka i jej wpływ na życie ludzi. W Polsce kandydowałam w wyborach do Rady Powiatu. Cieszę się, że w Norwegii dostałam możliwość udziału w wyborach do samorządu gminy. Na poziomie lokalnym bardzo chciałabym zwiększyć możliwość dostępu do uczestnictwa w sporcie i życiu kulturalnym dzieci i młodzieży, niezależnie od stanu posiadania ich rodziców, zgodnie z ideą wyrównywania szans. Ponadto zaangażowałam się w walkę o bezpośrednie połączenie autobusowe z Vinterbro do Ås, które uważam za strategiczne dla płynnego funkcjonowania wszystkich mieszkańców gminy.
Jest ogrom spraw, które leżą mi na sercu, a które na tą chwilę udało mi się wdrożyć w nasz program wyborczy na lata 2023 – 2027, które chętnie przedstawię przy innej okazji.
Jednak w głównej mierze moją kandydaturę oceniam jako ogromne wyróżnienie, odpowiedzialność i szansę na zmiany w walce o prawa mniejszości narodowych w Norwegii, zarówno na gruncie lokalnym jak i państwowym.
Nasze sprawy
Polacy stanowią największą mniejszość narodową w Norwegii. Jego imigranci zarobkowi doświadczamy problemów, których tubylcy nigdy nie będą mieli szansy doświadczyć, głównie ze względu na brak perspektywy emigracyjnej. Norwegia to jedno z obecnie najlepszych państw do życia i cel emigracyjny wielu ludzi na całym świecie. Jednak imigrantów napotykają problemy i bariery, niezależnie od miejsca, w którym żyją.
Ja, z własnej woli i nieodpłatnie, niejednokrotnie pomagałam i doradzałam osobom, które borykały się z problemami na rynku pracy, z nieuszanowaniem prawa pracy przez pracodawcę, z mobbingiem i wykorzystywaniem, które nigdy nie powinno mieć miejsca. Były to mniejsze i większe sprawy, które łączyła jedna stała emigracja.
W ostatnim czasie zaangażowałam się w głośną sprawę likwidacji polskiego formularza, przez który można było zgłaszać przypadki łamania prawa pracy w języku polskim na stronie Arbeidstilsynet. Dzięki presji politycznej i pomocy moich partyjnych kolegów i koleżanek, staramy się, by taka opcja – jako narzędzie zabezpieczające prawa polskojęzycznych pracowników – powróciła na miejsce.
Nie jest żadną tajemnicą, że ludność napływowa jest bardziej narażona na wykorzystywanie, ale także obarczanie winą za problemy, które są po części efektem nieczytelnego systemu, czyjejś złej woli lub nieznajomości prawa. Nie zgadzam się z retoryką obwiniania ofiar w przypadku jakichkolwiek przestępstw jak również z teorią „psucia rynku” przez imigrantów zarobkowych, która często, jako argument, wypływa w mediach społecznościowych i szkodzi nam wizerunkowo.
Czego chce dokonać.
Ja bardzo chciałabym, byśmy my – Polacy – i generalnie, mniejszości narodowe żyjące w Norwegii – byli bardziej dostrzegani i zaopiekowani pod kątem naszych potrzeb. Moim marzeniem jest też, byśmy się wzajemnie wspierali i pomagali sobie nawzajem. Niezależnie, czy przyjechaliśmy tutaj na chwilę, czy też na stałe – odprowadzamy podatki do tego samego koszyka, co wszyscy inni prawowici mieszkańcy tego kraju. Powinniśmy zatem mieć równe prawa do dostępu do usług medycznych, możliwości nauki języka, otrzymywania godnego wynagrodzenia za swoją pracę oraz bezpiecznego rynku pracy. Parasol państwa opiekuńczego powinien rozpościerać się nad głowami wszystkich mieszkańców Państwa a ja odnoszę wrażenie, że często deszcz trudności systemowych leje się nam na głowę.
Faktem jednak jest, że jesteśmy niedoreprezentowani, zarówno na poziomie gminnym jak i państwowym. Brak naszych rodaków w samorządach rzutuje na brak priorytetowania istotnych dla nas spraw, co z kolei w wielu przypadkach odbija się na poziomie integracji w społeczeństwie. Mając swoich przedstawicieli w samorządzie (i rządzie), będziemy w stanie lepiej przyjrzeć się, sygnalizować i rozwiązywać problemy, które dotykają nas wszystkich – w trosce o wspólne dobro całego kraju.
Moja decyzja.
Zdecydowałam się kandydować z listy Venstre, bo uważam, że jest to partia, która jest zorientowana na wysłuchanie głosu mniejszości narodowych. W nadchodzących wyborach z list Partii Venstre startują również inne, zaangażowane społecznie i zdolne Polki. Zapewnienie miejsca Polakom na listach do samorządu gmin jest swoistym novum i ja traktuję to jako krok na przód do realnej integracji z norweskim społeczeństwem oraz włączenia nas w struktury, które decydują o wyglądzie norweskich gmin w przyszłych, powyborczych latach. Mam nadzieję, że jest to krok do istotnych zmian i dostrzegania nas – Polaków jako wartość dodaną do wielokulturowego społeczeństwa norweskiego.
Los Polaków w Norwegii jest w naszych rękach. Sami możemy wybrać swoich przywódców i partie, które będą nas reprezentować. Spora część imigrantów nie wie, że mogą oddać swój głos w wyborach samorządowych. Wystarczy, że w ostatnich trzech latach przed wyborami są zarejestrowani w norweskim rejestrze ludności. W przypadku lokalnych wyborów, norweskie obywatelstwo nie jest warunkiem do oddania głosu. Każdy, komu zależy na kraju i gminie, którą wybrał do życia, powinien oddać swój głos. Jeśli my, Polacy, pokażemy, że jesteśmy aktywnymi i zaangażowanymi mieszkańcami to tym większe zainteresowanie zdobędziemy dla spraw, które leżą nam na sercu.