Death Diving cieszy się coraz większą popularnością w Norwegii. Ta dyscyplina sportu reklamowana jest jako ciekawsza od piłki nożnej. Powstała już w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, jednak dopiero w ostatnim czasie cieszy się coraz większym zainteresowaniem.
Death Diving w Norwegii
Skoki do wody są mało znaną dyscypliną w Polsce. Zazwyczaj można ją obejrzeć np. na igrzyskach olimpijskich lub z relacji z Red Bull Cliff Diving. Inaczej to wygląda w Norwegii – głównie za sprawą nietypowych zasad. Jury nie ocenia tego, jak ktoś wskoczył do wody ale to, jakie ewolucje zostały poczynione w trakcie lotu. Lądowanie jest niezwykle bolesne, o czym dowodzi m.in. nazwa. Death Diving nie jest dla każdego.
Czytaj także: Sukces polskich fryzjerek na OMC Hairworld >>>
Ciekawsze od piłki nożnej
Organizatorzy skoków do wody Death Diving w Norwegii zachęcają swoich fanów tym, że ta dyscyplina jest ciekawsza, niż piłka nożna. Przy okazji zawodów posługują się następującym komunikatem: “Czy kiedykolwiek planowałeś cały dzień wokół meczu piłki nożnej, który zakończył się bezbramkowym remisem? Nie martw się, teraz możesz to mieć za sobą i zanurzyć się w niekończącym się rozrywkowym świecie Death Diving”.
Kibice bawią się znakomicie
Osoby, które zdecydowały się przyjść na zawody z Death Diving z reguły nie żałują swojej decyzji. Zawodnicy skaczą z 10 metrowej wieży, a w trakcie lotu wykonują różne ewolucje. Uderzenie w tafli wody również bywa efektowne, chociaż niezwykle bolesne. O popularności tego sportu w Norwegii świadczy nie tylko fakt, że co roku w Oslo organizowane są Mistrzostwa Świata. Widać to również po zapełnionych trybunach w trakcie rozgrywania zawodów, o czym możecie przekonać się na filmiku poniżej.
Czytaj także: Koniec darmowego ładowania Tesli? >>>
“Jesteśmy grupą kumpli”
Truls Torp jest jednym z norweskich mistrzów Death Divingu. Jak sam przyznaje, razem z innymi zawodnikami dużo podróżują po Norwegii i nurkują w trakcie różnych festiwali oraz imprez. W jego opinii, tworzą oni “dużą grupę kumpli”. Przestrzega również swoich naśladowców o bolesnych konsekwencjach. – “Najgorsze jest to, gdy powierzchnia wody uderza Cię w mosznę” – zdradził dla www.sportowefakty.wp.pl.