Ceny paliw w Norwegii wciąż spadają. We wtorek 27. listopada najtaniej litr PB95 można było zatankować na Circle K, co kosztowało 16,27 NOK. Ekonomiści wskazują na kilka czynników, które decydują o spadającym poziomie cen na norweskich stacjach paliw.
[wc_button type=”primary” url=”https://web.facebook.com/radionorwegia/” title=”Polub nas na Facebook’u!” target=”blank” url_rel=”” icon_left=”facebook-f” icon_right=”” position=”center” class=””]Polub nas na Facebook’u![/wc_button]
Kilka powodów spadających cen
W rozmowie z Nettavisen Knut Hansen – dyrektor ds. komunikacji w Circle K – podaje kilka powodów decydujących o spadających cenach paliw w Norwegii. “Przede wszystkim decydująca jest sytuacja ropy naftowej na rynkach. Nie bez znaczenia pozostają czynniki po stronie dostawców oraz popytu. Prawdopodobnie wpływ na ceny paliw w Norwegii ma także fakt, że w USA zakończył się sezon wzmożonego ruchu drogowego”.
Czytaj również: 350 mln NOK dziennie – o tyle więcej ma zarabiać Equinor >>>
Nie tylko benzyna tanieje
Nie tylko cena benzyny spada. Tańszy jest również diesel, którego cena za litr osiągnęła najniższy poziom od wielu miesięcy. We wtorek 27. listopada odnotowano, że litr diesla kosztował 16,06 NOK. Oznacza to spadek o 44 øre na litrze od początku listopada. Obecna cena osiągnęła z kolei poziom, jaki poprzednio odnotowano na początku września.
Diesel tanieje wolniej
Chociaż ceny paliw w Norwegii spadają od dłuższego czasu, to warto zauważyć, że diesel tanieje wolniej. Jak wyjaśnia Knut Hansen, dzieje się tak z powodu rosnących cen biodiesla. Norweskie przepisy wymagają od producentów, by z każdej produkcji tego paliwa osiągnięto przynajmniej 10% biodiesla. Dlatego koszty produkcji biopaliwa częściowo są ujęte w tradycyjnej ropie, jaką tankujemy nasze samochody.
Czytaj również: Johan Svedrup – największa inwestycja w Norwegii od 30 lat >>>
Ceny paliw w Norwegii – utrzymają się?
Chociaż ceny paliw w Norwegii spadają od dłuższego czasu, to nie należy się spodziewać, że ten stan utrzyma się w dłuższym okresie. Ekonomiści zgodnie przyznają, że rentowność wydobycia ropy naftowej zacznie maleć od 2020 roku.
Jak już informowaliśmy na łamach naszego portalu, profesor Jørgen Randers sugeruje, by norweska gospodarka przebranżowiła się najpóźniej do 2040 roku. W tymże czasie branża nafciarska ma stać się kompletnie nieopłacalna.
[caldera_form id=”CF5b4dc9743b1e5″]