Drammen i okolice – miejsce na jednodniowy relaks – Landfalltjern

Drammen i okolice.

Miejsce na jednodniowy relaks – Landfalltjern

 

Drammen i okolice

W dobie dzisiejszego trybu życia i aktywności społecznych, każdy z nas, niezależnie od tego, czym zajmuje się na co dzień, ma ochotę choć na jeden dzień oderwać się od rzeczywistości. Czy Norwegia ma miejsca, w których warto spędzić czas? A może nawet zakochać się?

 

Norwegia to taki zimny kraj..

Biorąc pod uwagę, iż plotki czy wiadomości z drugiej, a nawet i piątej ręki kształtują nasze zdanie i światopogląd, najlepiej jednak przekonać się na własnej skórze, co w trawie piszczy. Fakt, wielu osobom kraj fiordów kojarzy się głównie ze śniegiem. Ale.. Bądźmy szczerzy, globalne ocieplenie wpłynęło nawet na tak surową Norwegię. Od dłuższego czasu pogoda jest tak piękna, że brak słów na to, aby ją opisać. Z pewnymi wyjątkami oczywiście, ale o tym nie trzeba wspominać. Znajomi z Polski wręcz nie dowierzają. A moja opalenizna pierwszy raz w życiu wygląda jakbym dopiero co wróciła z wakacji w słonecznej Hiszpanii ( albo innego miejsca, o którym marzycie ). Relaks pełną parą!

Drammen i okolice

Słońce i woda – to dopiero swoboda!

Z pewnością każdy z Was mieszka w przepięknym miejscu – tutaj chyba nie ma innych.. Co zrobić z dniem wolnym, jeżeli jesteś w okolicy Drammen lub chciałbyś, niczym na polskiej ziemi, pojechać nad.. JEZIORO? Otóż, jest taka możliwość.

Drammen i okolice. Landfalltjern – miejsce dla całej rodziny

Landfalltjern to publiczna, piaszczysta plaża. Miejsce popularne do zażywania kąpieli słonecznych czy pływania rekreacyjnego. Dużo przestrzeni, bliskość natury – to jest życie. Weź ze sobą kanapki, zimny napój, ręcznik i dobry humor. Świetna zabawa gwarantowana! A do tego odpoczynek i relaks dla umysłu. Zawsze możesz zabrać też grilla i parówki – w końcu to jeden ze znaków rozpoznawczych prawdziwej norweskiej kuchni ;). Parking jest duży i bezpłatny – na pewno znajdzie się przestrzeń dla każdego. Wyprawa rowerem to zapewne spore wyzwanie, ale do odważnych świat należy. Dostęp do jeziora jest w godzinach 7 – 23, poza tymi godzinami szlabany są zamknięte.

Drammen i okolice

A Wy, jakie macie plany na zbliżający się, gorący weekend?

Jednodniowy relaks odlicz! Kolejno marsz!

Światowy Dzień Psa

Pewien czas temu (całkiem dawno), a mianowicie 1 lipca, oglądając jeden z polskich programów śniadaniowych dowiedziałam się, iż był Światowy Dzień Psa. Takie święto i ja, największa psia mama w całej galaktyce nic o tym nie wiedziałam?!

Zakochana bez pamięci

Mojej miłości do psiaków wszelkiej maści nie da się porównać z niczym innym. Każdy, podkreślam każdy pies, którego mijam, zostaje obdarzony moim spojrzeniem. Aż dziw, że nie zostałam weterynarzem. Ja, prawie 30-letnia panna (póki co :D), oglądająca się za czworonogiem i krzycząca – oooo, to naprawdę zabawny widok.

Rozpływam się. Zawsze.

Mój luby już się do tego przyzwyczaił, ale jak emocjonująco dyskutujemy, to twierdzi, że nikt dojrzały nie wzdycha tak do zwierząt (halo, halo, jest tu ktoś oprócz mnie?). Program natchnął mnie do zapoznania się z podejściem Norwegów do zwierząt. Pan Jacek, właściciel domu, w którym mieszkam, opowiadał mi, że dawniej ujrzeć psa na norweskiej ziemi graniczyło z cudem. W domach bywały głównie koty. Od kilku lat sytuacja wygląda inaczej. Psiaki zaczęły pojawiać się w otoczeniu ludzi. Stanowią teraz nie tylko towarzystwo, ale i poczucie oddania i wierności. Na spacerach widuję wyłącznie psy rasowe – husky, owczarki, labradory, pudle, pomeraniany czy chichuahua. Pewnie zastanawiacie się, co z kundlami. Nie ma. Po prostu nie ma. Dziwne, prawda?

. A co ze schroniskami?

Po przyjeździe do Norwegii, wpadłam na pomysł adopcji pieska ze schroniska. Nie jest to jednak ani zbyt proste, ani zbyt tanie. Dlatego zapewne większość osób decyduje się na przeznaczenie pieniędzy do hodowli aniżeli schroniska. A przecież kundelki mają swój urok.. Bezpańskie psy to naprawdę rzadki widok, ponieważ w Norwegii istnieją organizacje, zajmujące się zwierzętami. Mają swoje lokalne oddziały, zawsze gotowe pomóc. Zwierzaki są w osobnych przestronnych boksach, mają zapewnioną stałą opiekę lekarza weterynarii. Schroniska utrzymują się z dofinansowania z gminy oraz datków ludzi, a także płatnych adopcji. Organizacja ochrony praw zwierząt Dyrebeskyttelsen Norge sprawuje pieczę nad zaniedbanymi oraz porzuconymi zwierzętami.

światowy dzień psaTeam psy czy koty?

Jak widzicie, w temacie psów mogłabym pisać godzinami. Dajcie znać na naszym facebookowym profilu, czy należycie do fanów psów czy kotów. Czekam na zdjęcia Waszych pupili!

I przygotujcie się na święto psa nie tylko 1 lipca, ale codziennie :)!

Koronawirus – wylot z Polski

Tak, jak pisałam Wam w poprzednich artykułach, 15 lipca skończył się mój urlop. A to oznacza powrót samolotem z Polski do Norwegii. Po konferencji norweskiej, na której pojawiły się nowe zasady podróżowania do kraju fiordów, zastanawiałam się, jak będzie wyglądać kontrola. I czy w ogóle jakaś będzie.

. Lublin – powrót z domu do domu

Razem z K. lecieliśmy z lotniska Lublin (które znajduje się w Świdniku, tak na marginesie). To takie lotnisko na zasadzie Warszawa Modlin (pewnie wiecie co mam na myśli :)). Miałam obawy, ponieważ w Polsce złapał mnie lekki katar i osłabienie. Po wejściu na teren lotniska zauważyłam większą ilość służb, również z psami. Mierzona była gorączka. Przykładany nadgarstek do czujnika, następnie informacja z bramki – witamy. W związku z tym, iż miałam bagaż rejestrowany, w momencie jego nadania, Pani zmieniła miejsce K., dzięki czemu mogliśmy siedzieć obok siebie. Ludzie starali się zachować dystans, z różnym skutkiem. Maseczki obowiązkowe w każdym momencie, upominanie o zasłanianie również nosa. W tym rejsie obsługa była bardziej skrupulatna. Lot z niewielkimi turbulencjami, ale ogólnie szybki i przyjemny.

koronawirus - wylot z Polski

Sandefjord Torp – na norweskiej ziemi

Po wylądowaniu musieliśmy poczekać na dostawienie schodów, co oczywiście spowodowało niewielkie zniecierpliwienie wśród pasażerów. Wejście na lotnisko to kolejka, ale na początku nie wiadomo było do końca co ona oznacza. W trakcie oczekiwania Pani roznosiła ulotki w języku angielskim na temat postępowania po przylocie. Informowała o tym, aby zgłosić niepokojące objawy zdrowotne, a także posiadała wszelkie numery kontaktowe potrzebne do przekazania takich wiadomości. Kolejka okazała się być sprawdzeniem tożsamości. Wymagany był dowód osobisty lub paszport. Jak to w Norwegii – spokojne, aczkolwiek płynne tempo.

I w końcu..!

Jako, że Norwegia jest moim (naszym) azylem od prawie roku, bardzo ucieszył mnie powrót. Oczywiście, urlop był cudowny, moja Rodzina i Przyjaciele zrobili mi takie niespodzianki, że będę o tym opowiadać wnukom.. Ale..

Nie ma to jak w domu :)!

Wyprzedaże – coś, co Kobiety kochają najbardziej!

Może nie najbardziej, ale mocno!

Niezależnie od tego, w jakiej części świata jesteście, lipiec oznacza wyprzedaż. Wiem, dla płci męskiej to zapewne trudny czas. Nie dość, że muszą (chcą) chodzić po galeriach handlowych, wyciągać swoją kartę kredytową i dźwigać torby, nic z tego nie mają. Chwila, chwila, Panowie, pamiętajcie, że uśmiech i szczęście Waszych Kobiet są bezcenne. I to jest Wasza nagroda za poświęcenie :).

Wyprzedaże - coś, co Kobiety kochają

A tak w pełni poważnie..

Pogoda w Norwegii potrafi spłatać figla. Przyjeżdżając tutaj we wrześniu, przekonana o srogich zimach, przywiozłam właściwie same grube rzeczy. Kurtki, czapki, buty z ociepleniem. Wyglądało to co najmniej, jakbym jechała na Syberię. A ja byłam z siebie taka zadowolona, że mnie śnieżyca nie zaskoczy. Wiecie co mnie zaskoczyło? Słońce. Ok, może i czerwiec to ciepły miesiąc, ale nie mogłam sobie wyobrazić wiosny w kraju fiordów. I z Polski nie wzięłam praktycznie nic na lato. Ale, całe szczęście istnieje temat wyprzedaży. Do sklepu szłam z myślą zakupu może sukienki, a może krótkich spodenek.

Wyszłam i z jednym, i z drugim..

Ale także z kolczykami, kostiumem kąpielowym, koszulą, dwiema parami butów, koszulką sportową (czy pisałam kiedyś o tym, że dawniej uciekałam z lekcji wychowania fizycznego? Ale cóż to oznacza przy tak ogromnej przecenie..), torebką i filiżanką (nie pytajcie, po prostu była ładna, a ja uwielbiam herbatę). Dla równowagi kupiłam mojemu lubemu maszynkę do golenia (i pozbawiłam go brody. Myślicie, że Ojciec Dyrektor Watahy zrobi powtórkę z rozrywki i kiedyś skusi się na moją barberską usługę :D?) Ten zakup to coś na zasadzie –

Wybacz, kochanie,

te ubrania były mi niezbędne, ale zobacz, mam coś dla Ciebie! I tym sposobem moje zakupy zeszły na drugi plan. Bingo! Punkt dla mnie!

Wyprzedaże - coś, co Kobiety kochają

Norweska moda

Dla Norwegów ubiór nie ma pierwszorzędnego znaczenia. Na pewno zauważyliście, że główne jego cechy to postawienie na wygodę. Do tej pory nie widziałam osoby ubranej elegancko czy wyróżniająco się na tle innych. Mam na myśli wyłącznie strój codzienny. 17 maja – Święto Narodowe, rządzi się swoimi prawami, tak samo jak pozostałe, ważne dni. Chociaż tak zastanawiając się głębiej, mam wrażenie, że to jednak norwescy mężczyźni częściej stawiają na klasykę. Marynarki, materiałowe spodnie czy mokasyny – widziałam to w przeciwieństwie do butów na obcasach.

Wyprzedaże – coś, co Kobiety kochają

Nie jestem bywalczynią klubów czy dyskotek. A jakie Wy macie obserwacje na temat ubioru w takich miejscach? Strojnie jak na wesele czy jednak minimalizm? Zauważyłam jeszcze jedną rzecz – norweska ulica to dość stonowane kolory. Biel, szarości, beże, błękity. Żadnych szaleństw. Czerwona sukienka i usta – ostatnio zrobiłam taką prowokację. W ciągu dnia, w sklepie, mnóstwo spojrzeń. Ale bardzo przychylnych, zaciekawionych. Nie oceniających. Czy to szaleństwo? Nie wiem, po prostu staram się być sobą. Lubię obserwować ludzi. I ich reakcje.

Wyprzedaże - coś, co Kobiety kochają

A Wy, jakie macie wyprzedażowe grzeszki?

A Wy, jakie macie zdanie na temat norweskiego stylu?

Koronawirus – wylot z Norwegii

Stało się. Upragniony urlop w Polsce zaczął się od środy, 8 lipca, czyli jeszcze przed norweską konferencją. Swoją podróż rozpoczęłam od transportu jednym z busów, który oferuje transfery lotniskowe. Podróż bardzo przyjemna, jednak pan kierowca, celowo czy też nie, pobrał kwotę większą, aniżeli była umówiona. Miłym wyjściem z sytuacji było to, iż otrzymaliśmy wiadomość smsową o tym, że przy kolejnym kursie różnica zostanie odliczona. Czy skorzystamy z usług tego przewoźnika – zobaczymy.

Lotniskowe przeprawy

Po dostaniu się na lotnisko Sandefjord Torp, ujrzałam całkiem dużo ludzi. Niestety, mało kto zachowywał dystans, a na maseczki zdecydowało się tylko dwóch panów. Aktualnie wyglądało to, jakby w Norwegii nikt nie słyszał o panującej pandemii. Po wejściu do samolotu panie stewardessy proponowały siedzenie w jednym rzędzie np.małżonkom, jeżeli nie mieli wykupionych miejsc obok siebie. Przez cały czas trwania lotu personel miał maski, w trakcie serwisu także rękawiczki. Wszystko spokojnie i praktycznie ,po staremu’. Miejsca w samolocie, jak na moje oko (a noszę okulary) były w połowie zajęte. Lot przebiegł bardzo dobrze. Do momentu …

W kinie, w Lublinie, kochaj mnie!

Po wylądowaniu w Świdniku, zobaczyłam, jak wygląda sytuacja w Polsce. Nie mogliśmy oczekiwać na transport na lotnisku, co najwyżej w przedsionku. Maseczki obowiązkowe w  środkach komunikacji miejskiej, w galeriach handlowych. Mandaty w wysokości 500 zł wystawiane przez pracowników sanepidu wraz z asystą policji. Dość duże obawy być może nie tylko ze względów zdrowotnych, ale właśnie z powodu kar finansowych. I wyobraźcie sobie moment, w którym osoba kicha. Bo najzwyczajniej w świecie się przeziębiła. I dodatkowo pociąga nosem.. Pół autobusu uciekało, dzięki czemu miałam gdzie usiąść :).

– czy to już koniec?

15 lipca wracam do domu. Norweskiego domu. Ciekawa jestem, jak będzie wyglądała podróż w pierwszym dniu po zdjęciu obostrzeń dotyczących wjazdów turystycznych i braku kwarantanny. Mam cichą nadzieję, że w końcu wrócę do podniebnych wojaży. Oczywiście nie omieszkam opisać Wam czy w końcu wracamy do wolności! Czekacie na to tak samo, jak ja?

Prezenty z zagranicy – przyjemność czy obowiązek?

Prezenty z zagranicy.

A dla Babci para kapci..

W związku z tym, iż tydzień urlopu spędzam w moim rodzinnym mieście, Lublinie, odkąd zarezerwowałam bilety lotnicze, myślałam o jednym. Oczywiście o Rodzinie. Ale konkretnie..

Prezenty.

Dla Chrzestnej czy Dziadzia – ser brązowy, a może magnesy? Ale dzieci.. To jest dopiero temat rzeka.. Moja najważniejsza (nie) święta trójca to dwie 7-latki i jeden dwulatek. Do tego dwóch chłopców, w tym jeden nowo narodzony. A to jeszcze jeden maluszek, i jeszcze jeden.. Uwielbiam ich wszystkich, ale w sklepie dostaję pomieszania z poplątaniem.. Sklepy mają tak szeroki asortyment, że naprawdę trudno się zdecydować. Może kostium kąpielowy na lato, misio czy norweskie kolorowanki? Staję przed trudnym wyborem. Bratowa zawsze mówi, że mam zdać się na siebie i żebym kupiła to, co chcę. Ale najlepiej to nic. Moja Przyjaciółka z dawnej pracy w Polsce napisała, żebym zapomniała o prezentach. Chyba, że bardzo się uprę, to ewentualnie woreczek piasku magnetycznego. Mam takie pytanie..

prezenty z zagranicy

Co to jest piasek magnetyczny??!!

Bladego pojęcia nie mam.. Będę szukać, cokolwiek to jest. Tym sposobem zaczęłam się zastanawiać nad tym, co mi sprawiało radość w dzieciństwie. Do dziś pamiętam zabawy na dworze. Skakanka, guma, gra w klasy. W domu tamagotchi, jojo czy oglądanie interaktywnego programu Hugo (to dopiero było poczucie nowoczesności!).. Teraz, patrząc na dzieciaki, mają wszystko. A na pewno to, o czym moje pokolenie nawet nie śniło. Telefony komórkowe, a na nich aplikacje, gdzie nagrywa się swój taniec czy opowieści dla swoich ,followersów’ (obserwujących, to tak na marginesie, bo na pewno to wiecie). I co, ja, taka ciocia, mam przywieźć z kraju fiordów? Obawiam się, że niczym nie zrobię wrażenia. Ale to nie o to chodzi. Chodzi po prostu pamięć, bo spodziewam się, że to, co dostaną, i tak po chwili wyląduje gdzieś w kącie. Postawiłam na naszyjniki dla dziewczynek, śpioszki, ubranko, zabawkę edukacyjną. Żeby zgodnie z moim sumieniem dana rzecz przydała się choć na chwilę. A kto wie, może za jakiś czas spróbuję z powrotem do mojego dzieciństwa i kogoś obdaruję tamagotchi. Ciekawe, czy zrobi to wrażenie takie samo, jak dawniej.

prezenty z zagranicy

Prezenty z zagranicy. A czy Wy, jadąc do Polski, również obdarowujecie upominkami najbliższych?

Czekam na Wasze pomysły!

 

Przygotowania do urlopu – Polska

Wczasy w Polsce. Przygotowania do urlopu w Polsce

Zapewne wielu z Was wybiera się w rodzinne strony. Zapewne wielu z Was zostaje na miejscu, w Norwegii. Ja należę do tej pierwszej grupy. Każdy dzień, który zbliża mnie do wejścia na pokład samolotu staje się dla mnie stresujący.

Pożegnania i powroty

W zeszłym roku, tydzień po rozpoczęciu życia w nowym miejscu, odeszła moja ukochana Babcia. Wychowała mnie na człowieka, którym jestem. To dość ciężka sytuacja, ponieważ z jednej strony cieszę się, że zobaczę Rodzinę. Z drugiej.. Zapewne Ktoś z Was ma podobne odczucia. Walka z własnymi emocjami. Radość zmieszana z niepokojem. Nie tak miały wyglądać pierwsze wakacje.. Ale widocznie muszą takie być. Aby nie tkwić w smutku i nostalgii, zajmuję się koniecznymi sprawami.

Przygotowania do urlopu. Paszport, dowód, wszystko jest?

Pakowanie. Wbrew pozorom, lubię to zajęcie. Teraz jest troszkę łatwiej, ze względu na lato. Nie trzeba zabierać mnóstwa ciepłych rzeczy. Walizka jest w połowie pusta, żeby z Lublina przywieźć coś ładnego. A może coś ciekawego. Czy smacznego. To się jeszcze okaże :).

Wczasy w Polsce

Sprzątanie. Jeżeli myślicie, że umyłam okna, to pamiętajcie, co ostatnio pisałam. Jaka jest zasada?-wyłącznie na święta! Co prawda urlop tylko tygodniowy, ale mieszkanko musi lśnić. No dobra, w miarę, żeby zostawić porządek!

Czekanie. To chyba największa zmora. Spać nie mogę, z jedzeniem też tak sobie ( moja Mama też tak ma-kilka dni do wylotu, a my zachowujemy się jak zombie 😀 ). Już się zastanawiam, gdzie pójdę, z kim się spotkam, jak upłynie czas. Ale także..

Czy lot będzie spokojny? Jak to wygląda w czasie pandemii?

Uwielbiam latać, więc sam fakt tego, iż wzbiję się ponad chmury wywołuje we mnie ekscytację. Na ostatni moment zostawiam schowanie dokumentów ( choć już leżą przygotowane ) i zorganizowanie swojej torebki podręcznej. Maseczka! Zgodnie z obowiązującymi przepisami, na lotnisku oraz w samolocie każdy pasażer musi mieć zasłonięte usta oraz nos. Zaopatrzyć się w nie można na lotnisku lub w norweskiej aptece ( tak, jak my to zrobiliśmy ). Przezorny zawsze ubezpieczony. Wcześniej. Teraz pozostaje już tylko moment, tylko chwila, żeby spotkać się z najbliższymi.

Wczasy w Polsce. A co z kontrolą?

Jeżeli jesteście ciekawi, jak przebiegła moja i K. kontrola oraz czy lot był lotem marzeniem zapraszam do czytania kolejnych artykułów.

Przygotowania do urlopu dobiegają końca. Teraz kierunek – Polska!

Będzie się działo! Trzymajcie kciuki!

NIE MA INTERNETU!

Ostatnio pisałam Wam o tym, że Norwegia urzeka piękną pogodą jak nigdy wcześniej. I co? Znacie takie powiedzenie o tym, aby nie chwalić dnia przed zachodem słońca? Mnie się to właśnie udało.. Niedziela rano i nagle – BUM! Burza. Bezpiecznik wysiadł, światła nie ma, telewizja nie chce współpracować i co najgorsze…

To chyba ( największy, najokropniejszy, wstrętny – niepotrzebne skreślić lub nowe dopisać ) koszmar, jaki można sobie wyobrazić. Alarm podniesiony do granic możliwości. Mama z drugiego końca świata po moich dwóch dniach nieobecności na portalach społecznościowych wpadła na pomysł, żeby zatelefonować ( ha, komórka nie padła ! ). Tata póki co się nie zorientował, a Przyjaciółka wysnuła tak czarny scenariusz, że Stephen King się przy niej chowa ( wiadomo, szpital, wypadek, pożar, powódź, klęska żywiołowa ). Uświadomiło mi to, że obecne czasy, to czasy internetu. Fakt, zdawałam sobie z tego sprawę, jednak jak przyszło co do czego, nawet ja nie mogłam w to uwierzyć.

 

Dostępność całodobowa – wada czy zaleta?

Jesteśmy ciągle on-line. Na zebraniu, na randce, przy obiedzie czy w toalecie. Nikt, zupełnie nikt, nie wpadł na to, że PO PROSTU NIE MAM INTERNETU. Mieści się Wam w głowie jego brak?

Ale do rzeczy. Kilka dni bez kontaktu ze światem. Cisza, spokój, zero powiadomień, rozmów z bliskimi. I pytanie – jak żyłam, kiedy nie było tego ustrojstwa? Hmm..

Domowe przeboje!

Snuję się po domu. Sprzątanie. Rach ciach, odkurzone, podłoga umyta, kurze wytarte. Tylko okna nie umyte, ale nie przesadzajmy. Do świąt jeszcze daleko ;). Pranie. W Norwegii jestem z moim lubym i tak naprawdę, większość rzeczy to jego z pracy. To cyk, proszek, płyn do płukania i lecimy. Obiad. Kotlecik, ziemniaczki, suróweczka ( nie macie wrażenia, że My, Polacy, mamy takie ładne zdrobnienia? Moje ulubione to chyba pieniążki 😀 ). W międzyczasie zmywanie i rozwieszanie prania ( okazało się, że da się to zrobić od razu ). Wzięłam się nawet za układanie ubrań w szafie, co nie jest moim ulubionym zajęciem. Zupełnie nie wiem dlaczego. I na tym koniec. Siedzę, i siedzę, i nie wiem co dalej.

 

Nagle przypomniałam sobie, co lubiłam robić.

Książki. Moja ukochana Babcia, zawsze dziwiła się, że w takim tempie pochłaniam słowa. A Dziadzio mówił, żebym wyłączyła lampkę, bo nie mógł spać. Ale to na nic. I tak czytałam. Spojrzałam na moją dość ubogą, póki co, bibliotekę ( niestety.. ). I się zaczęło.

 

Jesteście ciekawi, co przeczytałam? Co polecam w dni, kiedy internet się jednak skończy?

Zapraszam do czytania kolejnych artykułów, na pewno znajdziecie ciekawe pomysły dla siebie.

A internetu nie ma dalej.. I nic nie wskazuje na to, żeby szybko się pojawił..

Dlatego piszę z do Was z jednej z sieciowych restauracji na „M”. Z komputerem czuję się niczym bizneswoman! 😀

Pierwsze kroki w Norwegii

Pierwsze kroki w kraju fiordów

Na pewno część z Was jest w Norwegii długo. Na pewno część z Was jest w Norwegii bardzo krótko. Jeżeli chodzi o mnie, we wrześniu będę świętować pierwszą rocznicę pobytu. Rok. 12 miesięcy. Czas szybko leci. Niezależnie od tego, jakim stażem możecie się pochwalić, z pewnością mieliście dobre i cięższe momenty.

Wyjazd za pracą czy.. ?

Z różnych powodów opuściliśmy Polskę. Ja, jadąc z miłości, ponieważ jako pierwszy pracę znalazł mój luby. Liczyłam się z ty, że nie będzie łatwo. Że jako kobieta nie dostanę pracy choćby na ładne oczy. Niestety, prawda okazała się brutalna. Mimo wykształcenia, całkiem kierunkowego, jak mi się zdawało, poszukiwanie nowego miejsca zatrudnienia nie szło mi jak po maśle..

Ale do początku.

Praca. Jest. Dla K., ale dobre i to. Mieszkanie? Uuu… Zetknięcie się z cenami wynajmu wręcz czegokolwiek, przyprawiło nas o zawrót głowy. Jednak, jakimś cudem, trafiłam na przystępną cenę, niezłe warunki i bliską odległość do większego miasta. Ba, przystanek autobusowy mam wręcz prawie pod drzwiami. I te widoki.. Morze.. Coś pięknego.. Myśl o herbacie w ogródku dała mi chwilowe zapomnienie. Zadzwoniliśmy do właściciela. Pan Jacek okazał się przemiłym człowiekiem, służącym radą i pomocą. Dzięki jego uprzejmości mieszkanko już na nas czekało. Do niedawna naszym domem był Lublin, skąd pochodzę ja. W drodze do Norwegii zajechaliśmy do Słupska, gdzie urodził się K. Kocham wodę, a każdy przystanek związany z nadmorskimi miejscowościami to miód na moje serce. Spędziliśmy tam cudowne chwile.

Prom. To coś, co wywołuje uśmiech na samo wspomnienie. Nie mieliśmy kajuty, bo stwierdziłam, że przecież taki dodatkowy wydatek na początku naszej drogi nie jest konieczny. Czy się pomyliłam? Powiedzmy, że nie do końca miałam rację. Oczywiście nie było dramatu, spanie na dwóch krzesłach to też przygoda. Jeżeli dopiero wybieracie się na prom, pamiętajcie o zabraniu z auta koca i poduszki. I w pierwszej kolejności nie zwiedzajcie statku, a biegnijcie do restauracji, w której co prawda nie można spać, ale.. Potrzeba matką wynalazku. I niech Was nie zdziwią śpiwory, restauracja to prawie jadalnia, a z jadalni do sypialni przecież w wielu domach są tylko dwa kroki :).

Później droga przez Szwecję i w końcu upragniona Norwegia.

Czy jest naszym azylem?

Po niecałym, pełnym radości i smutków roku, mogę Wam powiedzieć, że tak. Oboje czujemy się tutaj dobrze, spokojnie, stabilnie. Przyjechaliśmy samochodem pełnym jedzenia na pierwsze miesiące. Środkami chemicznymi, które mamy do tej pory.

Początki nigdy nie są łatwe. Przyjechaliśmy po to, żeby mieć lepsze życie, własny dom i może większe wesele.. A może wcale nie takie duże, po prostu jakiekolwiek. Dzień po dniu walczymy z tęsknotą za Rodzinami, niezrozumieniem języka, odczuć czy kultury różnych nacji. Ale nie poddajemy się. Wierzymy, że na końcu drogi i naszego poświęcenia czeka sukces. Ważne, że jesteśmy razem. A jeżeli wydaje Ci się, że jesteś sam/sama, na Ciebie również czekają pozytywne rzeczy. Tylko musisz chcieć do nich dojść. I na pewno się uda!

Jeżeli w planach macie wyjazd do Norwegii, chętnie służę radą. Jeżeli jesteście weteranami pobytu w kraju fiordów, dajcie znać, jak Wam się żyje. Gdzie robicie zakupy, co polecacie na samotne wieczory i jak wspominacie początki.

Czekam na Wasze historie!

 

Jak dużo wiesz o Norwegach?

  Przyjeżdżając do Norwegii, z tyłu głowy miałam oczywiście pewną opinię na ich temat. Jednak, postanowiłam sprawdzić na własnej skórze, gdzie leży prawda.

Norweg – bezkonfliktowy nudziarz?

Stereotypy i nawyki są nieodłączną cechą każdego narodu. My, Polacy, jesteśmy oczywiście uprzejmi, pomocni i zaradni. A jaki jest obywatel kraju fiordów? Myśleliście kiedyś o tym?

  1. Norwegowie uważają, że naprawdę nudne rzeczy są interesujące. Wygląda na to, że prawie wszystko będzie liczyło się dla nich jako rozrywka. Widzieliście norweskie wiadomości? To zdecydowanie nie ma nic wspólnego z polską telewizją ;)..
  2. ’Mmm’ – to nie tylko reakcja na to, że coś jest smaczne. To po prostu odpowiedź na wszystko, co powiesz.
  3. Konflikt? Nie znam. Norwegowie mają niesamowitą, a czasem wręcz zdumiewającą umiejętność unikania niesnasek. Twierdzą, iż nie lubią konfrontacji, wolą pozwolić, by rzeczy potoczyły się własnym torem. Może my, Polacy, też powinniśmy się tego nauczyć?
  4. Kochają naturę. Akurat temu nikt się nie dziwi. Nie ma chyba osoby, która nie pokocha natury w momencie, kiedy tutaj przyjedzie.
  5. Doceniają to, że są Norwegami. I cieszą się tym, że nie urodzili się w Szwecji. Dlaczego? Sami ich o to zapytajcie!

  6. Kochają proste życie. Ok, może wyjeżdżają na egzotyczne wakacje, ale nie ma to jak w domu. Norwegia to ich matka, niezależnie od tego, gdzie spędzają czas.
  7. Nigdy się nie stresują. Widzieliście choć raz zdenerwowanego Norwega? Który pędzi, jedzie autem szybciej, niż powinien? Założę się o kanapkę z brązowym serem, że w życiu.. Chcesz rozgniewać Norwega? Zapomnij, to prawie niemożliwe!
  8. Język norweski nie ma zbyt wielu słów. Ale ma te ważne.I to zdecydowanie wystarczy.

  9. Są weseli. Opinia o byciu surowym i niemiłym to ogromny nietakt. Prawda okazuje się zupełnie inna. Ludzie są uśmiechnięci, służą radą. I za każdym razem się witają! Widzieliście w Polsce, żeby obcy ludzie mówili sobie ’dzień dobry? Od razu się zastanawiasz, czy znasz tę osobę. Tutaj wszyscy mówią 'hei’ i dzień od razu staje się lepszy.
  10. Sport – lek na całe zło ( którego tutaj nie ma ). Wyobraźcie sobie taka sytuację. Lekki chłodek, blondynka, lok zakręcony, pełen makijaż, buty na koturnie ( panowie – to takie wysokie buty, które wzięły się ze starożytnego teatru greckiego, polecam zajrzeć do internetu albo szafy swojej ukochanej ) i kurtka skórzana. Już słyszę Wasz śmiech.. Dla mnie to była całkiem normalna sytuacja, przecież tak ubrana chodzę na co dzień.. Ale nie tutaj. Nie było osoby, która się nie obejrzała.. Dla Norwega ( i Norweżki także ) strój na wiele okazji to strój sportowy. Kurtka, wygodne buty i można podbijać kraj. Czy serca, to już indywidualna sprawa. Pamiętajcie, że nie ma złej pogody – jest tylko złe ubranie! 

Mam nadzieję, że teraz o wiele więcej, niż myślisz!

Hejt-polski sport narodowy?

 

Hejt-polski sport narodowy. W moim poprzednim artykule wspomniałam o tym, że pozytywna dyskusja jest w cenie. Co, jeśli nie zawsze są to dobre rady, a słowa krytyki, wręcz nienawiści?

Hejt-czym jest?

Hejt (nethejt) to nic innego jak nienawiść internetowa. Przejawia się to agresją, groźbami zarówno słownymi, jak i za pomocą obrazów. Większość przemówień online o nienawistnym tonie, które są niemiłe i atakują osobę nawet nieprzypadkowo są w pełni legalne. Stanowi to ogromny problem nie tylko dla odbiorcy, ale i całego społeczeństwa.

Zastanawialiście się kiedyś, jaki wpływ mają nieprzyjemne posty pojawiające się w grupach naszej Polonii? Czy to sprawia przykrość wyłącznie jednej osobie czy przypadkiem nie osądza Polaków ogółem?

Hejt-polski sport narodowy. Królewnie nie chce się pracować..

W Norwegii panuje wolność słowa. Dotyczy to obywatela każdego państwa – Polaka, Hiszpana czy Hindusa. Niezależnie od tego, gdzie się urodziliśmy, jesteśmy ludźmi. Każdy ma prawo popełniać błędy. Badania pokazują, że osoby narażone na nethejt często borykają się z trudnościami w koncentracji, słabą pewnością siebie, problemami ze snem i lękiem. Czy w dalszym ciągu masz ochotę napisać komuś, że kolejny post o poszukiwaniu pracy i kwarantannie jest głupie, a skoro jesteś w Norwegii 'x’ lat, to musisz mówić po norwesku? Jesteśmy kowalami własnego losu, nie oceniajmy innych przez pryzmat tego, co wydarzyło się we własnym życiu.

Hejt-polski sport narodowy. Byłeś narażony na nienawiść internetową? Czy Ty nią jesteś?

W wielu państwach na całym świecie istnieją infolinie czy portale, strony internetowe dzięki którym możesz uzyskać bezpłatną poradę. Jeżeli jesteś ofiarą, nie bój się prosić o pomoc. Jeżeli jesteś oprawcą – pamiętaj, że sytuacja zawsze może obrócić się przeciwko Tobie.

 

Polonia w Drammen-Kim jesteśmy

Odkąd zamieszkałam w Norwegii, zaciekawiona kulturą i tradycją tego państwa, pomyślałam, że na pewno nie jestem tutaj sama.. Nic bardziej mylnego..

W kilku słowach przedstawię siebie-Agnieszka, kocham psy, literaturę, z wykształcenia terapeuta zajęciowy i kosmetyczka, z zamiłowania dziennikarka.

A Ty, kim jesteś?

Kraj fiordów – kraina mlekiem i miodem płynąca?

Po przyjeździe do Norwegii poznałam nowych ludzi. Nie tak wielu, jak Wam się wydaje, ale zawsze coś. Dzięki temu przyszło mi do głowy stwierdzenie, jakim środowiskiem jest Polonia. Kreatywnym, różnorodnym, pracującym na dosłownie każdym stanowisku i w każdym miejscu. Spełniającym swoje marzenia. Tak, jak zrobiłam to ja.

Dojście do czegoś dobrego wymaga czasu. Cierpliwość popłaca.

Polonia w Drammen- Wydawało mi się, że jeżeli nie znajdę pracy od razu po przyjeździe, narażę się na tzw. hejt ze strony nowych, jak i starych znajomych. To, że nie powinno mieć to dla mnie żadnego znaczenia, zrozumiałam dopiero teraz. O takich zachowaniach na pewno jeszcze kiedyś wspomnę. Pozytywna dyskusja w dzisiejszych czasach jest na wagę złota!

Polonia w Drammen. Piłkarz, nauczyciel, fryzjer, a może dentysta?

Nie spodziewałam się, że jesteśmy największą mniejszością narodową w Norwegii. Wcale nie aż taką mniejszością. Z danych na bieżący rok 2020 wynika, iż dla prawie 120 tysięcy osób krajem ojczystym jest Polska.

Co to oznacza? Właśnie to, że działamy na różnych płaszczyznach. W Drammen, do którego mam całkiem blisko, spotkałam się z polskimi grupami piłkarskimi, polską cukiernią, polską fryzjerką czy polską kosmetyczką. Jednym słowem – jesteśmy tutaj i robimy wiele.

W kolejnych artykułach będę przedstawiać Wam naszych Rodaków-dowiecie się dlaczego wybrali Norwegię, skąd pomysł na działalność i co robią poza pracą.