Norweskie przysmaki 2. Każdy kraj na świecie ma swoje charakterystyczne przysmaki, których powinien spróbować każdy turysta. Norwegia też takie ma, ale zanim ich skosztujesz pomyślisz dwa razy, czy na pewno warto.
Jedzenie jednoczy i daje szczęście
Wszyscy wiemy, że wspólne spożywanie posiłków jednoczy i daje wiele przyjemności. Dobre jedzenie może sprawić, że staniemy się również szczęśliwi. Norwegia w 2017 roku zajęła szczytowe miejsce w rankingu World Happiness Report. Magazyn Forbrukerliv na podstawie tego wyniku zaczął się zastanawiać kim są Norwegowie i dlaczego są aż tak szczęśliwymi ludźmi. Okazuje się, że to właśnie norweskie przysmaki mogą być jednym z licznych powodów, które dają Norwegom szczęście. Tych pięć przysmaków to jedzenie z czasów Wikingów i dla wielu ludzi spoza Norwegii mogą okazać się dosyć dziwne. Jeżeli jednak sprawią, że będziemy choć trochę szczęśliwsi to może warto spróbować?
Czytaj także: Bretarianizm- odżywianie bez jedzenia
Lutefisk
Lutefisk to suszony dorsz, który moczony jest przez kilka dni w roztworze ługowym, w celu uwodnienia ryby aby zabić jej zapach. Po tym czasie dorsz jest płukany, a następnie pieczony lub gotowany. Podawany jest z solą, masłem i pieprzem. Lutefisk w wielu norweskich domach jest odpowiednikiem świątecznej Turcji, ale z nieco innym aromatem. Jego historia powstania sięga czasów, kiedy połowa Norwegów opuściła ten kraj i uciekła z Lutefisk do Ameryki, a druga połowa dzielnicy uciekła aby podzielić się tym przepisem z resztą kraju.
Smalavohe
Smalahove to norweska potrawa, która zazwyczaj serwowana jest w okresie Świąt Bożego Narodzenia i składa się z owczej głowy. Pierwszym krokiem do wykonania tego dania jest usunięcie mózgu owcy, a następnie pozbycie się skóry. Następnie należy osolić głowicę i ją osuszyć. Kolejnym krokiem jest gotowanie jej przez okres 3 godzin. Po jej ugotowaniu głowa jest gotowa do podania np. z tłuczonymi ziemniakami. Geneza tego dania nie jest niestety znana, ale mówi się, że kiedyś jedynie bogatsi Norwegowie cieszyli się pięknymi częściami owiec, a Ci biedniejsi musieli smakować te niezbyt smaczne kawałki mięsa. W obecnych czasach nie ma już podziału i danie uważane jest za przysmak całego kraju bez względu na stan portfela.
Czytaj także: Fast Food- co robi z naszym organizmem?
Syltelabb
Syltelabb to kolejne tradycyjne danie, które dzisiaj w Norwegii uważane jest za przysmak. W połowie XX wieku było podawane tylko w niedzielę i w okresie Świąt Bożego Narodzenia. W obecnych czasach przysmak serwowany jest raczej tylko w okresie świąt.
Danie składa się z gotowanej, solonej i peklowanej wieprzowej nóżki i jest tradycyjnie podawane z korzonkiem, musztardą i świeżym chlebem. Syltelabb jest bardzo słony i dlatego często podaje się go na silnym spirytusie zwanym aquavit, aby złagodzić słoność.
Værballer
Wolisz gotowane czy smażone jądra Ram? Værballer to kolejne danie, które może sprawić, że zanim podejmiemy się jego skosztowania, przemyślimy to dwa razy. Mimo iż jest to tradycyjna norweska potrawa, która posiada wiele lat tradycji, Værballer jest dziś spożywana głównie przez najbardziej oddanych entuzjastów jedzenia lub jako aperitif, aby zaostrzyć apetyt.
Norweskie przysmaki 2. Elgtunge
W swojej tradycyjnej formie kuchnia norweska w dużej mierze opiera się na składnikach łatwo dostępnych w przyrodzie, w skład których wchodzą również łosie. W całej historii łoś uważany był za wielki przysmak i bardzo cenne źródło pożywienia w Norwegii. Norwegowie uwielbiają je jeść i ich wszystkie części ciała. Bardzo cenną częścią ciała łosia jest jego język, który bardzo często jest przez Norwegów smażony lub gotowany. Z dodatkiem odrobiny soku z jagód bądź pietruszki daje niesamowity smak. Serce łosia to też wyjątkowa i cenna część ciała, a wędzona bardzo często gości na norweskich stołach.