Freddie Mercury. Dokładnie 4 listopada 1991 roku świat pożegnał się z żywą legendą. Dziś mija 27 lat odkąd nie żyje LEGENDA. Wokalista brytyjskiego zespołu rockowego Queen w dniu śmierci miał 45 lat.
Freddie Mercury żywa legenda
5 września 1946 roku na Zanzibarze przychodzi na świat mężczyzna o imieniu Farrokh. Chłopak od małego charakteryzował się duszą artysty. Kochał malować. Przejawiał wielkie uczucie do śpiewania co w przyszłości miało mu przynieść wielką sławę. W szkole wyróżniał się talentem do biegania i boksu. Ta ostatnia dyscyplina sportu pomagała mu w życiu codziennym ponieważ przez wadę zgryzu padał często ofiarą drwin ze strony kolegów. Poza rysowaniem i sportem pobierał również lekcję gry na pianinie, wstąpił do szkolnego chóru, a chwilę później założył swój pierwszy zespół The Hectics.
Freddie nie Farrokh
Freddie Mercury pochodził z parskiej rodziny. Urodzony w dniu parskiego Nowego Roku został nazwany imieniem, które wówczas było bardzo popularne wśród wyznawców zaratusztrianizmu. W czasach szkolnych koledzy zaczęli wołać do niego Freddie. Po niedługim czasie wszyscy z jego otoczenia zaakceptowali zmianę i nowe imię pozostało na stałe.
Czytaj także: Lotnisko Torp-Sandefjord i awaria z zasilaniem
Narodziny grupy Queen
W 1964 roku rodzina Mercury’ego przeprowadziła się do Londynu. Mężczyzna imał się wielu różnych prac takich jak chociażby praca na lotnisku Heathrow. Jego jednak największym celem było wstąpienie wówczas do zespołu Smile, który tworzyli Brian May i Roger Taylor wraz z wokalistą. Żaden członek zespołu nie brał jego kandydatury na poważnie. W niedalekim czasie udało mu się dołączyć do zespołu Ibex, którego nazwę zaraz zmieniono na Wreckage. W 1970 roku Freddie Mercury rozwiązał współpracę z grupą Ibex, a w tym samym czasie Smile stracili wokalistę. Zaraz po tym mężczyzna zrealizował swój cel i stał się członkiem grupy Smile, która po chwili za namową Mercury’ego zmieniła nazwę na Queen.
Przeczytaj także: Eugeniusz Bodo
Freddie Mercury – “Nie będę gwiazdą rocka. Będę legendą”
To słowa Freddiego Mercury’ego, które jak wiemy spełnił. Wokalista kultowego zespołu Queen, który odniósł niesamowity sukces charakteryzował się fenomenalnym głosem. Na scenie był showman’em, wulkanem energii, którą czerpał od członków zespołu jak i od widowni. Bryan May w wywiadzie z Alfiem Boe powiedział ” Może rozwiązaniem zagadki jest to, że kiedy spotkaliśmy Freddiego, to uaktywnił się jakiś katalizator, bo wiem, że Freddie czerpał od nas inspirację. Przychodził obejrzeć nasz występ i potem bardzo się ekscytował i może widział w nas to, czym sam chciał się stać.”
Mr. Bad Guy
Mr. Bad Guy to nazwa solowego krążka Freddiego Mercury’ego, która nie przyniosła mu sukcesu. Nagrał ją po ogłoszeniu przez zespół Queen przerwy. Była ona spowodowana zmęczeniem członków grupy ciągłym koncertowaniem, ale i zachowaniem Freddiego. Mężczyzna przeżywał wówczas okres bujnego życia towarzyskiego, które przejawiało się ciągłym spędzaniem czasu w gejowskich klubach między innymi w Londynie, Monachium i Nowym Jorku.
Czytaj także: Black Friday w Norwegii. Uważaj na fałszywe sklepy.
Live Aid
Live Aid jest uważany za największy koncertowy triumf Freddiego. To impreza charytatywna, która odbyła się 13 lipca 1985 roku. Każdy z wykonawców miał tylko 20 minut na występ. Queen miało okazję grać na jednej scenie z takimi artystami jak Dawid Bowie, czy U2. Nie da się jednak ukryć, że to właśnie Freddie spośród wszystkich wykonawców skradł serce 72 tysiącom ludzi na stadionie Wembley.
Śmierć legendy
W roku 1987 roku wokalista Queen dowiaduje się, że jest chory na AIDS. Artysta nie chciał się jednak nad sobą użalać i postanowił do końca swoich dni skupiać się tylko na tym co najbardziej kocha czyli muzyce. Na początku listopada 1991 roku Freddie postanawia odstawić wszystkie swoje leki, bo nie widzi sensu dalszego leczenia. Mężczyzna dopiero 23 listopada podjął decyzję o poinformowaniu wszystkich oficjalnie o chorobie. Dzień później w niedzielę 24 listopada pożegnał się ze światem. Dzięki niemu i zespołowi Queen do dziś dnia mamy okazję słuchać ich największych utworów, dzięki którym nigdy o nim nie zapomnimy.