Miejski lekarz Tove Røsstad poinformował na początku zeszłego tygodnia i ostrzegł, że w Trondheim może krążyć bardziej zaraźliwy wirus. Dlatego w piątek próbki wirusa zostały wysłane ze szpitala św. Olafa do analiz w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego.
Podczas pierwszego sekwencjonowania próbek analiza wykazała, że wariant wirusa, który może być powiązany z tą epidemią, jest wariantem, którego wcześniej nie znali.
Bardziej zaraźliwa odmiana
W weekend u kolejnych sześciu osób, które mogą być powiązane z trwającą epidemią, zdiagnozowano infekcję. W poniedziałek wybuch epidemii liczy więc około 35 osób, a kilkaset osób zostało poddanych kwarantannie. Miejski urząd spodziewa się, że wybuch epidemii będzie się nasilał, i to szczególnie po tym gdy osoby poddane kwarantannie zostaną poddane testom.
Ale to nowy typ, którego do teraz FHI nie miała w swoich archiwach. Doświadczamy, że ten wirus zachowuje się inaczej. Jednocześnie może się zdarzyć, że w Trondheim niczego takiego wcześniej nie diagnozowano, mówi Røsstad.
Rozprzestrzenia się szybko
Gmina stała się podejrzliwa w zeszłym tygodniu, po wybuchu epidemii związanej między innymi z klubem nocnym. Miejscem pracy i środowiskiem studenckim miasta szybko się rozrosło.
Wirus wydaje się bardziej zaraźliwy, ale nie widzieliśmy, że powoduje poważniejszą chorobę. Trzeba też powiedzieć, że zarażeni są głównie ludzie po dwudziestce, ale mamy też osoby po pięćdziesiątce. W momencie postawienia diagnozy wszyscy mieli stosunkowo łagodne objawy, mówi Røsstad.
W zeszłym tygodniu FHI powiedział, że znaleźli zmutowaną wersję koronawirusa, której wcześniej nie widziano w Norwegii. Odkrycia dokonano w związku z wybuchem epidemii w szeroko omawianym „autobusie infekcyjnym”, w którym wielu emerytów podróżujących po Norwegii zostało zarażonych, co z kolei doprowadziło do rozprzestrzeniania infekcji przez pasażerów dalej do odwiedzanych miejsc.