– No dobra…Dawaj Maleńka! Łatwo pójdzie! – pomyślałam.
– Masz tyle wspaniałych myśli w głowie, stos zapisanych brudnopisów I jeszcze te wszystkie notatniki, do których przez lata wylewałaś morze atramentu. Będzie dobrze! Dasz radę!!!
Zamknęłam na chwilę oczy…Wszędzie było tak cicho.
Zero zbędnego hałasu. Błogostan….
– Ok, wystarczy – skarciłam samą siebie.
– Teraz wyprostuj się! Weź głęboki oddech I zaczynaj!.
Sama nie wierzyłam, że w tamtej chwili było we mnie aż tyle emocji. Drżałam, a zarazem byłam podekscytowana. Zacierałam ręce dotykając klawiszy, a potem nagle wstawałam i chodząc po pokoju pukałam się w głowę, że napisanie książki, to chyba największa głupota jaką mógł podpowiedzieć mi mój rozum.
Nieprędko ponownie siadałam przed komputerem i monologowałam dalej…
– Zaczynaj! Dalejże! Co to dla Ciebie? Kaszka z mlekiem jak zawsze…Zatapiasz się w myślach, koncentrujesz i zapisujesz…a na koniec całość nabiera sensu. Proste?! Proste…
. Początek
Tak właśnie zaczęłam szukać swojej inspiracji…bo takie jest moje przeznaczenie. Nie szukam, by siebie zmienić. Nie…siebie nie zmienię. Ja szukam prawdy. Prawdy wokół siebie…
Przez całą tą gonitwę myśli nie zauważyłam, że za oknem było już prawie ciemno. Oddychało tylko kilka cyfr na wyświetlaczu ekranu, które tworzyły późną jednostkę czasu. Chyba popsuł mi się wzrok, albo moje oczy były już zmęczone, bo musiałam je lekko przymrużyć, żeby zobaczyć, jaką przedstawiają godzinę. Było trochę po północy, a strona na ekranie mojego laptopa nadal była pusta…tak jak i moja głowa zresztą.
Czy dla wszystkich, którzy piszą swoja pierwszą książkę faza wstępna to najtrudniejszy moment? Każdy wie, że początek jest najważniejszy. Bynajmniej dla mnie…
Od jego treści zależy przecież, czy zdołam zainteresować czytelnika na tyle, aby zdecydował się przewrócić kolejną stronę.
Od tego momentu zacznie się jego wyobrażenie o Tobie i to, jak będzie Cię postrzegał dalej..
To na wstępie ujawniasz odbiorcy swoje intencje, inicjujesz oczekiwania względem Ciebie. To właśnie wprowadzenie zdefiniuje Cię, a etykietka, która zostanie Ci przypięta będzie wisieć nad Tobą w powietrzu. Cokolwiek jednak będzie się działo na początku – na końcu może przeobrazić się w coś zupełnie innego, bogatszego, bardziej delikatniejszego i zdumiewającego….
To co zależy od nas może się ułożyć
Zanęta
Albo odwrotnie. Na koniec może się okazać, że mimo tych wszystkich podejmowanych przez Ciebie prób, aby zbudować swój wspaniały wizerunek, w genialny sposób strawić swoje życie i nadać mu pewien znaczący kształt – prędzej czy później czytelnik i tak dojdzie do stwierdzenia, że wszystko, o czym piszesz to nic innego jak bełkot. Założenie jedno, interpretacji nieskończenie wiele.
Ale czy nie o to chodzi w życiu, aby niemożliwe zamienić w możliwe? Niewytłumaczalne w oczywiste? Dziwne w niewiarygodne? Przeciętne w nietuzinkowe? Wszyscy przecież chwytamy się jakiegoś celu, szansy…nadziei na zmiany…
. Inspiracje
Andrzej Sapkowski napisał kiedyś: “Przeznaczenie. Predestynacja. Coś co nieuniknione. Mechanizm, który sprawia, ze praktycznie nieskończona liczba niemożliwych do przewidzenia wydarzeń musi zakończyć się takim, a nie innym skutkiem.”
A co, jeśli możemy to zmienić? Nasze przeznaczenie?! Co jeśli istnieje sposobność, aby je przeprojektować, przetworzyć i ukształtować na nowo? Chociaż odrobinę…Bierność w tym przypadku byłaby porażką, bezwładem, nijakością….
Ja wybieram nadzieję…ryzykanctwo, brak zabezpieczeń, szaleństwo i waleczność!!! Bo co mi szkodzi? 🙂