Fakt, że więcej osób podróżuje po Norwegii oznacza, że więcej Norwegów niż zwykle spędzi kilka dni na łonie natury. Prawo do publicznego dostępu oznacza, że ludzie pakują swoje namioty i gromadzą się w popularnych miejscach turystycznych. Ale w niektórych miejscach presja na przyrodę i mieszkańców jest zbyt duża. Kilka gmin na Lofotach podejmuje teraz działania i od 22 czerwca wprowadza zakaz namiotowania w wielu najpopularniejszych obszarach.
Zobacz mapę miejsc, w których obowiązuje zakaz namiotów tutaj
Obszary zabronione rozciągają się w dużej mierze na obszarach wzdłuż głównych dróg, wzdłuż wybrzeża oraz najczęściej odwiedzanych plaż i szczytów górskich. Na zewnątrz Lofotów nadal można rozbijać namioty – z wyjątkiem pewnych ograniczeń w rezerwatach przyrody.
– Celem nie jest ograniczanie prawa do publicznego dostępu, ale dbanie o Lofoty. Wolelibyśmy, żeby zakaz namiotowania nie był konieczny. Ale zapotrzebowanie na środki stało się zbyt duże, mówi Peter Andresen, dyrektor generalny Lofoten Friluftsråd, który jako pierwszy wspomniał o sprawie.
Złamanie zakazu namiotowania w najgorszym przypadku zostanie zgłoszone na policję i skutkować będzie grzywną.
– Ostatnia deska ratunku
Sekretarz generalna Norwegian Outdoor Life, Bente Lier, uważa, że takie środki muszą być ostatecznością.
– Prawo do publicznego dostępu jest w Norwegii bardzo silne i stanowi ważną część naszego dziedzictwa kulturowego. Ważne jest, aby tego prawa chronić. Jednocześnie istnieją pewne obowiązki dbania o przyrodę. Ograniczenie prawa do publicznego dostępu musi być absolutną ostatecznością, mówi sekretarz generalny Norwegian Outdoor Life, Bente Lier.
Przeczytaj również nasz kolejny artykuł: Z namiotem przez Vestland
Wskazuje, że wiele można zrobić, ustawiając toalety, kosze na śmieci i informacje, aby szkolić użytkowników, jak lepiej radzić sobie w tak zwanym „ruchu beztorowym”.
– Obowiązkiem każdego jest nie pozostawianie śladów w naturze – mówi.
Zakaz namiotów na zachodnich plażach
Nie tylko Lofoty wprowadziły ograniczenia, które ograniczają prawo publicznego dostępu. W gminie Stad w popularnych Hoddevika i Ervik wprowadzono zakaz rozbijania namiotów.
– W niektórych miejscach prawo do publicznego dostępu nie jest w pełni zgodne – powiedział w zeszłym tygodniu Bergens Tidende burmistrz Stad .
Helene Myhre zauważyła również wzmożoną aktywność w zachodniej Norwegii.
– W 2016 roku byłam w Geiranger i spałam w namiocie gdzieś, gdzie byliśmy sami. Cztery lata później namioty znajdowały się już w bliskim sąsiedztwie. Kiedy byłam w Loen w zeszłym roku, tam ludzie koczowali wzdłuż dróg i wewnątrz posesji mieszkańców. Zaszło to trochę za daleko, mówi.
Fjordane Friluftsråd, która jest odpowiedzialna za te popularne miejscowości turystyczne w zachodniej Norwegii, nie chce komentować decyzji siostrzanej organizacji ani mówić nic o tym, czy sami rozważają wprowadzenie podobnych środków w kilku miejscach. Wniosą jedynie ogólne odwołanie:
– Chcemy zachęcić wszystkich, którzy podróżują po norweskiej przyrodzie, aby zwracali uwagę zarówno na ludzi, jak i na przyrodę, a odwiedzane miejsca pozostawiali nienaruszone, mówi Thea Båtevik.
Zakaz namiotowania. Cięcia rządowe
W zasadzie to gminy są odpowiedzialne za ułatwianie turystyki na świeżym powietrzu poprzez np. budowanie toalet, wystawianie koszy na śmieci i udostępnianie użytkownikom informacji o odpowiednich noclegach, zanim rozważą wprowadzenie takich zakazów, które naruszają prawo do publicznego dostępu.
Dyrektor generalny Friluftrådenes Landsforbund, Morten Dåsnes, wskazuje, że niektóre gminy znajdują się w bardzo trudnej sytuacji.
– Takie zakazy to podstawa prawna, która istnieje w ustawie o aktywności na świeżym powietrzu od 1957 roku. W tym sensie nie jest to nic nowego. W południowej Norwegii były obszary, na których od lat obowiązywały takie ograniczenia, wyjaśnia Dåsnes.