W 2022 r. na drogach pojawi się około 150 tys. nowych aut elektrycznych. Nie możemy sprostać temu wzrostowi na stacjach ładowania z jedną, dwiema lub czterema ładowarkami o mocy 50 kW. Musi być ich znacznie więcej. Tak mówi Thor Egil Braadland, kontakt z władzami NAF.
Platforma rządowa – platforma Hurdal – stanowi, że rząd „przygotuje krajową strategię ładowania, w której Norweski Zarząd Dróg Publicznych będzie miał rolę w planowaniu spójnej sieci infrastruktury ładowania”.
– To pozytywne i znacznie bardziej agresywne podejście za ładowarkami niż wykazały poprzednie rządy. Jak mówi Braadland, w przeszłości rozwój systemu ładowania zależał niemal od samego rynku, a firmy zajmujące się ładowaniem po prostu nie nadążały za ogromnym tempem sprzedaży samochodów elektrycznych.
Duży brak szybkich ładowarek
NAF na początku tego roku obliczył, że brakuje około 500 szybkich ładowarek wzdłuż norweskich dróg. W większości brakuje ich wzdłuż głównych arterii E18 i E6, które biegną między wieloma największymi miastami Norwegii.
– Rozwój węzłów ładowania, czyli stacji z 20-30 lub więcej ładowarkami wzdłuż głównych głównych arterii, między głównymi miastami, musi być częścią nowego planu.
– Ładowarki muszą być mocniejsze, aby samochody z dużymi akumulatorami mogły ładować się szybko – kontynuuje Braadland.
Ruch i dostęp do ładowania w domu
NAF twierdzi, że nowy plan dla rządu nie został jeszcze ustalony. Rząd mówi, że zapewni „niezbędną liczbę stacji ładowania samochodów elektrycznych w całym kraju”, co jest słusznym podejściem do tego zagadnienia. Wtedy można dyskutować, jaka jest prawidłowa liczba, na podstawie rozwój bazy ruchu, zasięgu, ładowania w domu i tak dalej.
Z drugiej strony rząd musi też „przynajmniej zapewnić szybkie stacje ładowania w gminach, które dziś tego nie mają”.
– Potrzeba szybkich ładowarek nie tylko w granicach gminy. To właśnie podstawa ruchu i możliwość korzystania przez ludzi z ładowania w domu – mówi Thor Egil Braadland.
Foto: NAF
Źródło: NAF
Przeczytaj nasz kolejny artykuł: