Wyrok śmierci w Norwegii
Ta historia wstrząsnęła całą redakcją Radia Wataha. Pani Aleksandra i jej walka o sprawiedliwość wymaga tych kilku słów i artykułu. Historia walki o prawdę i życie swoich trzech, czworonożnych przyjaciół. Zacznijmy od początku…
splot dziwnych wydarzeń…
Ta historia miała mieć inny przebieg, a przeprowadzka do Norwegii miała być spełnieniem marzeń o nowym, lepszym życiu dla naszej bohaterki, jej córki i jej zwierzęcych towarzyszy. Aleksandra wynajęła hyttę na wyspie Østeroy, 50 km od Bergen, z daleka od cywilizacji. Pragnęła cieszyć się ciszą i spokojem…Chciała też, aby jej psy miały dobre warunki do życia (przestrzeń do biegania, mnóstwo zieleni wokół…). Miłość do czworonogów jest tak ogromna, że Aleksandra podjęła pracę w nocy, żeby w ciągu dnia być z nimi.
Długie spacery stały się codziennym rytuałem i tak… pewnego dnia – z początkiem kwietnia 2021 doszło do pewnego incydentu. Gospodarz mieszkający niedaleko wypuścił nagle owce. Psy przestraszyły się i w akcie desperacji zaatakowały i zagryzły owce. Aleksandra nie stroniła od kary. Wzięła winę na siebie i zapłaciła policji mandat w wysokości 12 tys NOK a gospodarzowi 6800 NOK zadośćuczynienia. Aleksandra, jej córka prowadziły dalej z pozoru spokojne życie. Starały się zapomnieć o tym przykrym wydarzeniu.
Początek niekończącej się batalii…
Jednak los chciał inaczej. Wydarzenie to stało się początkiem batalii. Walki o prawdę i życie naszych “braci mniejszych”. Minął rok. Do drzwi rodziny Aleksandry zapukała policja. Okazało się, że doszło do podobnego incydentu co rok temu. Zagryzione zostały trzy owce. Nasza bohaterka była pewna, że jej psy nie miały z tym nic wspólnego. Cały dzień spędziły w domu. Policja jednak szybko połączyła dla własnych celów oba wydarzenia. Przeszukała mieszkanie w poszukiwaniu śladów krwi. Oczywiście nic nie znalazła. Temat ucichł…Jednak tylko na chwilę. 19 kwietnia tego roku znów pojawiła się policja.
Tym razem z hyclem. Opiekunka otrzymała do rąk pismo w języku norweskim. Wynikało z niego, że jej psy są oskarżone o zagryzienie trzech owiec i mają być zabrane do czasu wyjaśnienia sprawy. Aleksandra nie zastanawiając się wynajęła adwokata. Potem drugiego. Sprawa stała w miejscu. Dopiero trzeci adwokat, Elisabeth Jensen przejął się naprawdę tą historią i zaczął realnie pomagać. W mięðzy czasie dnia 08 maja, w niedzielę, została podpisana decyzja o uśpieniu psów. Niepokojąca i krzywdząca informacja. Sytuacja nabierała tempa i zrobiła się bardzo poważna.
Warto tu zaznaczyć, że wyrok zapadł na bazie fałszywych zeznań właściciela owiec oraz jego partnerki. Pod wyrokiem podpisała się Liv Giertsen, cywil, inspektor do spraw cudzoziemców. Orzekła także, że psy są agresywne. Aleksandra zaczęła walkę z czasem. Opublikowała post w mediach społecznościowych z prośbą o wsparcie. Ruszyła też wszystkie możliwe kontakty. Przede wszystkim zadzwoniła lub napisała do Polskich Organizacji Pro zwierzęcych. Do Pani Poseł Katarzyny Piekarskiej z Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, do Katarzyna Śliwa Prezes Zarządu Fundacji na Rzecz Praw Ochrony Zwierząt „Mondo Cane” i do wielu podobnych organizacji w Polsce i za granicą. Do Zarządu Stowarzyszenia Szymona Hołowni, do Jerzego Owsiaka, do Prezydenta RP, do premiera Kaczyńskiego i Ziobry, do Polskiej Ambasady w Oslo…
“Moje psy są dla mnie całym światem…” – o bezgranicznej, międzygatunkowej miłości…
Gospodarz owiec groził naszej bohaterce. Mimo próśb i propozycji zgody jest nieugięty. Zależy mu na pieniądzach i aby psy zostały uśpione. Żadne argumenty nie przemawiają do jego twardego serca… Policja też nabrała wody w usta…
Aleksandra była zmuszona założyć zbiórkę na hotelik, w którym teraz przebywają jej czworonożne przyjaciółki i na dalszą sądową batalię. Nasza bohaterka choruje od 20 lat na dystymię i głęboką depresje, a te psy… są jej sensem, motorem napędowym. Są jej rodziną!
Pomóżmy Aleksandrze. W imię solidarności dobrych i wrażliwych, na krzywdę każdej istoty serc…Tylko z odpowiednim wsparciem Aleksandra może obronić prawdę i życie swoich czworonożnych towarzyszek.
