Aleksandra Czech od lat zaangażowana jest w działalność charytatywną. Do Norwegii przybyła z Anglii, w której pomagała ofiarom m.in. handlu ludźmi. Do Oslo przyjechała by rozpocząć pracę dla Armii Zbawienia, międzynarodowej organizacji charytatywnej. Po przeprowadzce w dalszym ciągu będzie pomagać ludziom – tym razem jako pracowniczka środowiskowa w Centrum Migracji.
- Od jak dawna pomaga Pani ludziom?
- Co skłoniło Panią do tego, by zacząć pomagać? Była jakaś inspiracja zewnętrzna czy wynika to z wewnętrznej potrzeby?
- Jakiś przypadek najbardziej utkwił Pani w pamięci?
- Z jakimi najczęstszymi problemami spotyka się Pani w trakcie swojej pracy?
- Jaką rolę pełni Pani w norweskich strukturach?
- Już 12. listopada organizuje Pani wydarzenie z okazji 100-lecia Niepodległości Polski. Czego możemy się spodziewać? Jaka idea przyświeca temu wydarzeniu?
Od jak dawna pomaga Pani ludziom?
Zaczęło się od wolontariatu na drugim roku studiów, gdy byłam na stypendium studenckim w Norwegii. Pracowałam jako wolontariuszka w organizacji “Save the Children”, gdzie organizowaliśmy zajęcia dla dzieci i młodzieży w lokalnym ośrodku dla uchodźców. Po powrocie do Polski zapisałam się do Amnesty International i tak już zostało. Zawsze coś robiłam, a po przeprowadzce na studia do Anglii dostałam pracę w organizacji pomagającej osobom bezdomnym i ofiarom handlu ludźmi. W sumie będzie to już około 7 lat.
Co skłoniło Panią do tego, by zacząć pomagać? Była jakaś inspiracja zewnętrzna czy wynika to z wewnętrznej potrzeby?
Zawsze byłam ukierunkowana społecznie. Wolontariat w ośrodku dla uchodźców oraz późniejsze doświadczenia z życia na emigracji. Skłoniły mnie do dalszych studiów a potem pracy w tym zawodzie.
Po stypendium zostałam na wakacje w Norwegii i pracowałam jako pomoc kuchenna w restauracji, gdzie wszyscy pracownicy byli imigrantami zarobkowymi, co właściciel restauracji mocno wykorzystywał i nie płacił nam uczciwie. Musiałam walczyć o swoją wypłatę oraz wypłatę kolegów. Wszystkie te doświadczenia sprawiły, że chciałam w przyszłości pracować z prawami człowieka oraz pomagać innym.
Realizacja tego, że zwykle w naszych oczach prawo do pracy dla jednych jest nieosiągalne ze względu na brak pozwolenia na pracę (uchodźcy, azylanci). Dla innych niestety może stać się przyczyną wykorzystania w miejscu pracy ukierunkowała mnie na specjalizację w pomocy dla ofiar współczesnego niewolnictwa oraz handlu ludźmi, a także bezdomności.
Od kiedy działa Armia Zbawienia?
Armia Zbawienia została założona w 1865 roku w Londynie, przez Williama i Catherine Booth, którzy chcieli pomóc ubogim ludziom z obrzeży Londynu. Jest to międzynarodowa organizacja charytatywna, której struktura wzoruje się na organizacji militarnej. Posiada dwa główne człony jakim jest działalność misyjna oraz pomoc socjalna. W Polsce Armia działała przed drugą wojną światową. Potem działalność została wznowiona w 2005 roku.
Wiele jest przypadków osób, które wylądowały na ulicy po tym, jak wyemigrowały za granicę w celach zarobkowych?
Z doświadczenia z pracy mogę stwierdzić, było to dość sporo osób. Na co dzień pracuję z najbardziej ekstremalnymi przypadkami. Nie tylko z Polonią, której na co dzień życie na emigracji się układa, więc ciężko mi porównać. W większości przypadków rodziny osób, które znalazły się w trudnej sytuacji za granicą nawet o tym nie wiedzą. Wstyd i presja by wysyłać pieniądze, dorobić się za granicą są tak duże, że gdy nam się nie uda to boimy się przyznać rodzinie, by ich nie rozczarować.
Czytaj również: Polacy z WOŚP w Stavanger >>>
Osobiście na przestrzeni 4 lat pracy w Anglii spotkałam się z setkami takich osób. Aczkolwiek są też przypadki, w których dane osoby uciekają np. przed więzieniem w Polsce lub alimentami. Są też osoby, które mają bardzo duże problemy ze zdrowiem psychicznym. W połączeniu z nadużywaniem alkoholu może sprawić, że taka osoba jest już bezdomna w Polsce, a potem w wyniku handlu ludźmi trafia też na ulice w innym kraju.
Jakiś przypadek najbardziej utkwił Pani w pamięci?
Każdy. Pamiętam każdą osobę, z którą pracowałam, każdą historię. Wiele jest takich, które zabierały sen. Jedna z nich to historia młodej Pakistanki, która została sprzedana przez swoją rodzinę i zmuszona do ślubu z kuzynem w Anglii po to, by pracować jako opiekunka starszego wujka. Ona miała wtedy 15 lat, a rodzina sfałszowała jej certyfikat urodzenia, żeby przedostać ją przez granice.
To były lata przemocy, gwałtów, upokorzenia i niewolnictwa. Towarzyszyłam jej przez dwa tygodnie w oczekiwaniu na odpowiedni dom bezpieczeństwa i pomagałam w składaniu zeznań na policji. Przez większość czasu trzymała mnie za rękę i płakała.
Z kolei z pracy z Polakami najbardziej wstrząsająca była praca z Robertem (imię zmienione). Który przez 16 lat pracował nielegalnie w Anglii z czego 8 lat spędził żyjąc w piwnicy osoby, dla której pracował przy remontowaniu domów. W tej piwnicy zmarła też jego partnerka. Gdy go spotkałam pierwszy raz ważył 45kg, miał gruźlicę i o swoim oprawcy mówił jak o rodzinie.
Czytaj również: Magdalena Rybska i WOŚP Oslo >>>
To był najostrzejszy przypadek tzw. syndromu sztokholmskiego, z jakim się kiedykolwiek spotkałam. Nie chciał pomocy, chciał tylko pracować. Oczywiście nie miał na to sił, a jego „rodzina” niestety nie była zainteresowana takim układem. Przez 6 tygodni utrzymywałam z nim kontakt, gdy był na oddziale chorób zakaźnych, aż w końcu udało mi się zdobyć jego zaufanie i wyjechał do domu bezpieczeństwa. Następnie w końcu wrócił do rodziny w Polsce, ale to dopiero po tym, gdy lekarz powiedział mu, że jeżeli wróci do pracy to umrze, bo jego organizm nie da rady. Typowi Polacy, zapracować się dosłownie na śmierć.
Z jakimi najczęstszymi problemami spotyka się Pani w trakcie swojej pracy?
Alkoholizm, uzależnienie od narkotyków, choroby psychiczne, przemoc domowa, niewolnictwo, bezdomność, bezrobocie, wykorzystanie w pracy, skrajne ubóstwo, dyskryminacja na tle rasowym, PTSD, zadłużenie, brak praw rezydenckich, prostytucja.
Armia Zbawienia pojawiła się w Norwegii już w 1888 roku. Jak wyglądają struktury? Czy organizacja działa prężnie w tym kraju i jak to wygląda na tle np. Londynu, w którym powstała? W jakich państwach struktury Armii Zbawienia są najprężniejsze?
W Armii Zbawienia w Norwegii pracuję dopiero od sierpnia, ale jest to tutaj bardzo rozpoznawalna i szanowana organizacja. Anglia tam współpracowałam bardzo dużo z Armią Zbawienia. Zarządzała ona siecią domów bezpieczeństwa dla ofiar handlu ludźmi i było bardzo dobrze zorganizowana.
Armia Zbawienia posiada placówki w 128 krajach, więc trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć. Jestem również pod wrażeniem działalności polskiej Armii. Prowadzi ona Punkt Weryfikacji Ofert Pracy. Jest mocno zaangażowana w przeciwdziałanie niewolnictwu oraz szerzeniu świadomości na ten temat w Polsce. Miałam okazję poznać część polskiego zespołu podczas konferencji w Malborku półtora miesiąca temu i są to bardzo zaangażowane osoby, takich potrzeba więcej!
Czytaj również: Dariusz Bruhnke – polski łowca zórz >>>
Armia Zbawienia pracuje w oparciu o założenie, że każda jednostka ludzka jest wartościowa i każdy ma potencjał oraz że wszyscy możemy pełnić wartościową rolę w społeczeństwie.
Struktura Armii Zbawienia pomimo, że jest organizacją chrześcijańską. Jest ona zbudowana w oparciu o organizacje militarne, tak więc w każdym kraju Armia ma swoje korpusy rozłożone geograficznie. W korpusach Armii pracują oficerowie zarządzani przez kaprali, sierżantów oraz na poziomie krajowym, generałowie. Drugim członem Armii są też zwyczajni pracownicy, tacy jak ja, którzy nie są wyszkolonymi oficerami i specjalizują się pracy socjalnej itd.
Jaką rolę pełni Pani w norweskich strukturach?
Działalność Armii Zbawienia w Norwegii odbywa się w tzw. trzecim sektorze – wraz z innymi organizacjami pozarządowymi.
Niemniej jednak wiele projektów, jak np. mój – Centrum Migracji – . Jest finansowanych z urzędu miasta, które na zasadach przetargu na daną usługę przekazuje część środków publicznych danej organizacji. W celu np. prowadzenia ośrodka pomocy dla osób bezdomnych. Na tej zasadzie Armia Zbawienia prowadzi również tzw. Vinternatt czyli noclegownie dla osób bezdomnych, gdy temperatury spadną do -10.
Jako organizacja mamy mniej barier i jesteśmy bardziej dostępni niż np. urząd miasta. Pełnimy rolę łączników społeczeństwa z organami państwowymi.
Czytaj również: Sławomir Łosowski – założyciel zespołu KOMBI >>>
Już 12. listopada organizuje Pani wydarzenie z okazji 100-lecia Niepodległości Polski. Czego możemy się spodziewać? Jaka idea przyświeca temu wydarzeniu?
Jest to małe wydarzenie z myślą o wspólnym świętowaniu 100-lecia Polski. Dla osób, które znajdują się w trudnej sytuacji w Oslo. W ciągu ostatnich miesięcy miałam styczność z Polakami, którzy są tutaj bezdomni. Bezrobotni i/lub mają problemy z alkoholem, zdrowiem psychicznym itd.
Chciałabym dla tych osób zorganizować poczęstunek z polskim jedzeniem, polską muzyką i może quiz, nic skomplikowanego. Zwykła okazja, by spotkać się w ciepłym miejscu z życzliwymi ludźmi oraz zobaczyć jak operuje nasze centrum. Wydarzenie jest finansowane przez Armię Zbawienia. Otrzymam również pomoc w przygotowaniu jedzenia od polskiej wolontariuszki, która skontaktowała się ze mną po obejrzeniu wywiadu z Radiem Wataha. Bardzo jestem wdzięczna za tę pomoc!