Norwegia była pierwszym krajem, w którym odnotowano spadek sprzedaży najpopularniejszych jak dotąd samochodów napędzanych silnikami Diesla. Okazuje się, że pozostała część Europy również zaczyna wykazywać podobne tendencje. Międzynarodowy Konsulat Energetyczny potwierdza te informacje – brak satysfakcji z samochodów z silnikami Diesla jest coraz powszechniejszy.
Ogromne zmiany w ciągu 10 lat
W Norwegii jeszcze 10 lat temu aż 70% sprzedaży nowych samochodów stanowiły te wyposażone w silniki Diesla. W 2017 roku udział w rynku tych pojazdów wynosił już raptem 18%, zaś rekordowy pod tym względem okazał się sierpień 2018 roku. Tylko 12,4% nowych samochodów były napędzane silnikami wolnossącymi.
Trend coraz wyraźniejszy w Europie
Okazuje się, że spadek sprzedaży pojazdów wyposażonych w tego typu jednostki napędowe w Norwegii wyprzedził tendencje ogólnoeuropejskie. Warto przypomnieć, że jeszcze trzy lata temu Europejczycy najchętniej kupowali auta z silnikami Diesla. Te czasy się już jednak kończą. Jak podaje Międzynarodowy Konsulat Energetyczny, w pierwszej połowie 2018 roku tylko 36,5% procent nowych samochodów były wyposażone w takie napędy. Chociaż w dalszym ciągu jest to duży udział w rynku, to tendencja spadkowa jest znacząca. Jeszcze kilka lat temu było to o ponad 20% więcej.
Czytaj również: Wyszukiwarka nauki jazdy autami elektrycznymi >>>
Jakie są przyczyny?
Jak twierdzą przedstawiciele Międzynarodowego Konsulatu Energetycznego, nie do końca wiadomo jakie są przyczyny zaistnienia tej tendencji spadkowej. W Norwegii powody wydają się być dość oczywiste – rząd wprowadził szereg udogodnień dla posiadaczy aut elektrycznych, w tym m.in. umożliwił nabycie elbili z 0% podatkiem VAT. Część większych miast zabrania również wjazdu do centrum pojazdom wyposażonym w silniki Diesla w okresach gorszej jakości powietrza – zazwyczaj w sezonie grzewczym. Niektóre samorządy poszły jeszcze dalej – zabroniły użytkowania starszych samochodów z takimi napędami w ogóle.
“Brudne Diesle”
Przyczyną tak drastycznych ograniczeń jest fakt, że silniki Diesla emitują wiele zanieczyszczeń do atmosfery. W tym przede wszystkim NOx, która to substancja jest niezwykle szkodliwa dla osób mających problem z astmą oraz układem oddychania.
Warto za to odnotowac, że nowsze modele samochodów z takimi napędami są znacznie czystsze od poprzedników. Na czele z tymi, które używają AdBlue do oczyszczania spalin. Co więcej – jak wynika z badań Patricka Hayesa, naukowca z Uniwersytetu w Montrealu, nowoczesne silniki Diesla są znacznie bardziej proekologiczne od benzynowych odpowiedników.
Czytaj również: Samochody elektryczne – nowy rozdział motoryzacji >>>
Coraz większa użytkowość “elektryków”
Eksperci sugerują, że spadek zainteresowania silnikami Diesla nie jest podyktowany wyłącznie wprowadzonymi ulgami dla posiadaczy elbili. Samochody elektryczne są coraz bardziej funkcjonalne. Jeszcze do niedawna osoby zajmujące się przewozem towarów w zasadzie zmuszone były do korzystania z silników Diesla ze względu na ich większą moc. Aktualnie ulega to zmianie – wystarczy przytoczyć, że np. Tesla Model X jest w stanie “udźwignąć” 2,2 tony załadunku.
Kolejna przyczyna może wynikać z kosztów eksploatacyjnych. Nowoczesne auta z napędem wolnossącym generują wysokie koszty utrzymania. Są również droższe od elektrycznych odpowiedników, o czym pisaliśmy już na łamach naszego portalu. Auta z silnikami Diesla obarczone są również wyższymi rocznymi opłatami, niż nawet te napędzane benzynowymi jednostkami.
Koniec ery Diesla?
Wiele wskazuje na to, że nadchodzi koniec ery dominacji silników Diesla. Jeszcze kilka lat temu auta w nie wyposażone były najchętniej kupowanymi pojazdami w całej Europie. Okazuje się, że zmianom ulegają preferencje użytkowników. Trendy zachodzące w Norwegii już jakiś od jakiegoś czasu, teraz zaczynają się pojawiać również w Europie. Wystarczy przytoczyć fakt, że w pierwszej połowie roku 2018 36,5% nowo sprzedanych samochodów stanowiły te z napędami Diesla. To spadek o ponad 20% w ciągu zaledwie kilku lat.
[caldera_form id=”CF5b4dc9743b1e5″]
