Z namiotem przez Vestland
Tak jak zapowiedziałam, kolejny artykuł z serii z namiotem przez Vestland. Kolejny dzień, kolejna przygoda i kolejne miejsce. Tym razem czas na małą turystyczną wioskę Geiranger.
Przez śnieg i zamarznięte jezioro
Wyruszyliśmy z Loen w kierunku Geiranger, bo słyszeliśmy, że są tam piękne widoki. To co zobaczyliśmy przeszło nasze wyobrażenia. Przebijanie się przez kręte i ośnieżone góry lekko nas zszokowało, ponieważ była to połowa lipca. Przydrożne zaspy o wysokości metra, nie wskazywały na to, że jest lato. Zza zakrętu wyłoniło się jezioro Djupvatnet, które było pokryte lodem z gdzieniegdzie przebijającymi się błękitnymi strumykami. Biel śniegu była tak rażąca, że pomimo braku słońca, nie dało się otworzyć oczu, bez okularów przeciwsłonecznych. Po chwili zobaczyliśmy kawiarnię Djupvasshytta, która znajduje się na wysokości 1030 m.n.p.m. Nie mogliśmy się nie zatrzymać, wypić ciepłej czekolady i podziwiać ośnieżonej przestrzeni wokół nas. Jednym z najbardziej zaskakujących widoków był pewien starszy pan, przedzierający się przez góry rowerem. Czemu nie? My jednak wybraliśmy cztery koła.
Fiord Geiranger
Przez zakręty, zamarznięte jezioro i zasypane śniegiem góry, dotarliśmy do malowniczej miejscowości Geiranger. Zatrzymaliśmy się na kempingu Geiranger, ponieważ był ulokowany tuż przy brzegu fiordu, który jest zapisany na liście UNESCO. Muszę przyznać, że było sporo podróżujących z kamperami i namiotami. Bardzo dobrze ulokowany kemping wraz ze sklepem otwartym każdego dnia. Do tzw. centrum miejscowości jest dosłownie 10 minut pieszo. Małe, wąskie uliczki z kawiarniami i kilkoma restauracjami. Jednym z najbardziej zatłoczonych miejsc była knajpa z fast foodem. Osobiście polecam wybrać się do restauracji tuż obok, gdzie ceny nie różniły się tak bardzo. Co ważniejsze było znacznie więcej miejsca w środku i smaczniejsze dania.
Zdarzało się, że jedliśmy w restauracjach czy przydrożnych knajpkach. Zazwyczaj staraliśmy się sami przygotowywać obiady. Przeważnie było to coś z grilla. Grillowana papryka, pieczarki, steki czy słynne pølse. Wzięliśmy ze sobą mały grill, który można było postawić tuż przy namiocie (to tak jakby kuchnia i sypialnia w jednym).
Z namiotem przez Vestland -Geiranger. Atrakcje turystyczne
Jednym z najbardziej urokliwych miejsc w Geiranger jest wodospad Storfossen. Z kempingu prowadzi ścieżka, która po chwili zamienia się w schody, prowadzące na samą górę. Mniej więcej 20 minut pieszo. Jeżeli ktoś zapyta czy warto, odpowiem: bez wątpienia. Widok był nieziemski. Ze szczytu można było zobaczyć rwący wodospad przedzierający się przez skały. A u jego podnóża kemping z fiordem Geiranger.
Dokoła miejscowości jest wiele szlaków turystycznych o różnych poziomach trudności. Dla osób, które nie wspinają się codziennie po górach (tak jak my) są szlaki niebieskie. Dla tych zaawansowanych są także i czerwone.
Nie zapomnijcie wybrać się na przechadzkę tuż przy brzegu fiordu, gdzie można spotkać wielkiego trolla.
Po godzinie 22:00 kemping i odgłosy aut ucichły. Był to najlepszy moment na nocną przechadzkę jednym ze szlaków. Prowadził on wzdłuż lewej strony fiordu. Około 30 minut marszu, gdzie można zobaczyć fiord i cały Geiranger. Była 23:30 i wciąż widno, idealna pora na spacer.
Namiot, kemping, szlaki turystyczne i tak minął kolejny dzień podróży. Wciąż, gdy zamykam oczy, słyszę szum wodospadu uderzającego o skały.
Zobacz rośniesz nasz kolejny artykuł o tym co warto zobaczyć w Norwegii.